Spod Pióra Ekonoma: Mały Wielki Post

Uczniowie ZSP nr 4 na ostatnich lekcjach j. polskiego poznali tajniki pisania felietonów.  Młodzież pisząc swoje prace pokazała, że nie boi się poruszać trudnych i ważnych tematów, dlatego nasza redakcja postanowiła opublikować niektóre z nich w co dwutygodniowym cyklu „Spod pióra Ekonoma”. A oto pierwszy z nich:

 

Mamy zatem Wielki Post.

W powietrzu już czuć świąteczną atmosferę. Trudno się dziwić, skoro gdziekolwiek nie pójdziemy, zostajemy zasypywani wielkanocnymi ozdobami. Sezon na kolorowe jajka, cukrowe baranki i palemki uważam za rozpoczęty. Nawet mój tata zdążył się już połaszczyć na tego typu bajery. No tak…Wchodzę do domu i zastaje dwa małe, żółte kurczaki, które i tak już zdążyły walać się po podłodze i stać się główna atrakcją mojego kota.

Nastał również szał sprzątania. Z drugiego pokoju słychać tylko machanie szczotą wte i wewte. Każdy kąt, każdy zakamarek, o którym nawet myszy nie wiedzą musi być idealnie czysty. Wielu chcąc, nie chcąc, zaczęło robić rachunki i wykalkulowało, że po rocznej przerwie, w końcu wypadałoby też wybrać się do kościoła.

W tym całym motłochu dobrze, jakby znalazł się czas na odśpiewanie Gorzkich Żalów i spowiedź w celu zaspokojenia swojego sumienia. Należałoby też posłuchać księdza rekolekcjonisty tak namiętnie opowiadającym o tym wyjątkowym czasie.

W tym szczególnym okresie, nie przystaje również zostać obojętnym na innych. Warto pamiętać, aby troszczyć się o bliskich i nie tylko. Być miłym, serdecznym, okazać trochę serca. Przecież Wielki Post jest tylko RAZ w roku.

Nadchodzi Triduum Paschalne. Kościół pęka w szwach. Pełno młodych twarzy z indeksami w rękach stoi przy drzwiach wyjściowych kościoła. Do Wielkanocy jeszcze tylko kroczek. Przychodzi Sobota rano. Czas sprawić, by to nasz koszyczek ze święconką był w centrum zainteresowania, a my…wraz z nim. Wracamy do domu. Jest niedziela. Oczekujemy gości. Wszyscy jesteśmy uśmiechnięci i radośni. Unikamy trudnych tematów. Pragniemy, aby wszystko poszło idealnie.

Po tej całej przedświątecznej paranoi, w której zachowywaliśmy się jak “banda rozwydrzonych szympansów”, w końcu siadamy do stołu. Co teraz? Ile dała nam ta gonitwa? Czy to poświęcenie było warte świeczki i co to wniosło w nasze życie? Możemy sobie zadawać te pytania i szukać odpowiedzi. Ale jedno jest pewne. W przyszłym roku kot i tak będzie bawił się sztucznymi kurczakami. Jednak my możemy polać się zimną wodą, spróbować nie ulegać pokusom idealizmu i zatrzymać się…choćby na chwilę… Pomyśleć o tych rzeczach, które są drobne, a jak ważne.

Comments

  • No comments yet.
  • Add a comment