Prawdopodobieństwo tego, że twoim pokoju są książki to prawie 98%. Prawdopodobieństwo, że przeczytałeś chociaż ⅓ z nich to już tylko 26%. Skąd biorą się te statystyki ?
Katarzyna Tubylewicz w książce “Szwecja CZYTA. Polska CZYTA” podkreśla, iż wielkim problemem w Polsce jest podejście do książek. Szwecja jako kraj protestancki ma kulturę książki wypracowaną od pokoleń. Tam już w XVII wieku kościół wraz z państwem sprawili, że każdy umiał czytać. Organizowano egzaminy coroczne. Ponadto w szwedzkim parlamencie w XVII w. reprezentowane były 4 stany: szlachta, duchowieństwo, mieszczaństwo i chłopstwo. Każdy stan miał 1 GŁOS. Przez to chłopi musieli znać pismo i pozostawać zorientowanymi w kwestiach kraju. U nas sprawa miała się mniej ciekawie. W XIX w. w Szwecji czytało 80% obywateli- w Polsce [pod zaborami] 15%.
Wracając na ziemię
Wracając do Polski – mimo problemów nadrabiamy. Niedawno pokonaliśmy analfabetyzm, aktualnie zmagamy się z analfabetyzmem wtórnym, który jest efektem ubocznym przeciążenia jednostki. Osoba, która po 16 godzinach wraca do domu nie będzie czytelnikiem, będzie raczej szybkim obciążeniem dla NFZ. Analfabetyzm cyfrowy jest zjawiskiem niezwykle niejednoznacznym. Człowiek, który w badaniach biblioteki narodowej twierdzi, że czyta ponad 10 min dziennie jednocześnie nie miał żadnej książki/ebooka/audiobooka w przeciągu ostatniego roku. Czytanie postów na Facebooku lub innych portalach staje się dla młodych ludzi synonimem czytelnictwa w całości. I z tym problemem próbujemy walczyć.
Zaczytaj się bracie
Projekt “Zaczytaj się” chce pokazywać młodym ludziom korzyści wynikające z czytania. Na ich facebooku możecie znaleźć śmieszne i ciekawe informacje na ten temat. O tym, że pomaga to zdać maturę nie będę się rozpisywał. Pamiętać jednak należy o zagrożeniu wynikającym z tego, że na 100 Polaków wypada PÓŁ przeczytanej książki. Gdy słyszymy o analfabetyzmie myślimy o krajach 3 świata, gdzie brak edukacji jest bardzo rozprzestrzeniony.
Analfabetyzm wtórny może dotyczyć ponad 50% społeczeństw państw wysoko rozwiniętych. Jego źródłem jest zwykle zerwanie kontaktu ze słowem pisanym po zakończeniu procesu edukacji. Richard Phillips Feynman w swojej książce obnażył między innymi patologię systemu edukacji w tej kwestii.
W latach 50 w Brazylii prowadził wykłady na jednym z brasilijskich uniwersytetów. Brał udział w egzaminach wstępnych. Poprosił jednego z bezbłędnie odpowiadających aplikantów, aby odpowiedział na kilka dodatkowych pytań. Okazało się, iż człowiek ten ( podobnie jak wszyscy inni) zakuł na blachę wszystkie książki wskazane przez uniwersytet bez żadnego zrozumienia. Kiedy Feynman sparafrazował pytanie sprowadzając je do przykładu praktycznego okazało się że student nie zna odpowiedzi, chociaż chwilkę wcześniej wyrecytował z pamięci formułę tego zjawiska.
Analfabetyzm wydaje się rzeczą niezwykle abstrakcyjną. Jednak patrząc na ilość osób, które podpisują niekorzystne umowy lub nie potrafią wypełnić dokumentu w urzędzie okazuje się być naszą codziennością.
Pamiętajcie WARTO CZYTAĆ.