W ich głowach od dawna kiełkował pomysł stworzenia w mieście przestrzeni dla osób z artystycznym zacięciem. Miejsca, gdzie będzie można rozstawić sztalugę, zorganizować warsztaty, spotkać się ze znajomymi i napić ciepłej herbaty. Remont zaniedbanych pomieszczeń trwał 3 miesiące.
Do zdzierania starych tapet, kładzenia tynku i malowania ścian zaangażowali blisko trzydziestu wolontariuszy. To była walka z czasem. Dziś Fundacja Promocji Artystycznej Aspiranci może odetchnąć z ulgą. Lokal przy Rynku 15 w Tarnowie jest gotowy.
Najpierw była internetowa zbiórka na portalu aktywnimieszkancy.org. Dzięki zaangażowaniu internautów udało się uzbierać 1 500 złotych. – Zaufali nam znajomi, ale również zupełnie obce osoby. Jednym razem ktoś wpłacił złotówkę, innym razem na konto wpłynęło ponad dwieście złotych – mówi Natalia Tryba z Fundacji. Zainteresowanie projektem było tak duże, że twórcy crowdfundingowej platformy przyznali Aspirantom jeszcze sześć i pół tysiąca złotych. – Z takimi pieniędzmi mogliśmy już śmielej myśleć o remoncie pomieszczeń, wyposażeniu i drukowaniu ulotek – dodaje Natalia Tryba.
Znalezienie odpowiedniego lokalu nie było proste. Po kolejnych tygodniach poszukiwań, przeglądania ogłoszeń i wykonywania telefonów trafili pod adres Rynek 15. Ścisłe centrum Tarnowa, pierwsze piętro, spora przestrzeń, widok z balkonu rozciąga się na Ratusz. Czego chcieć więcej? – Problem stanowił stan techniczny pomieszczeń. Nie spodziewaliśmy się, że przed nami do wykonania tak ciężka i mozolna praca. Co chwilę pojawiały się kolejne przeszkody. Zaryzykowaliśmy jednak i dziś mamy to, na czym nam zależało – opowiada szef Aspirantów Łukasz Dubin. – W ciągu trzech miesięcy zdobyliśmy doświadczenie w murowaniu, malowaniu i całej reszcie prac remontowo-budowlanych – dodaje Łukasz.
Aspiranci podkreślają, że wielu rzeczy nie udałoby się osiągnąć gdyby nie wsparcie które przyszło spoza fundacji. – Ktoś przyniósł pędzle do malowania, ktoś załatwił puszkę farby, młotek, wiaderko. Z tych drobnych rzeczy i chęci do działania stworzyliśmy zgraną ekipę budowlaną – uśmiecha się Łukasz Grygiel. Były jednak momenty, w których bez fachowców nie udałoby się rozwiązać wielu problemów. Podpięcie prądu, wody i odbudowanie kilku ścian wymagało zaangażowania profesjonalistów. – Zdajemy sobie sprawę z tego, że nie stworzyliśmy miejsca idealnego. Być może ktoś stwierdzi, że lakier na drzwiach nie jest położony idealnie, że ściana nie wszędzie jest wygładzona. Mamy jednak tę satysfakcję, że wszystko od początku do końca zrobione było przez nas. Samodzielnie. – kończy Łukasz Grygiel.