Każdy z nas od czasu do czasu musi zostać wystawiony na wstrzymanie oddechu, uniknięcie oberwaniem torebki przez którąś z babć czy wstrzymanie odruchu wymiotnego wsiadając do jednego z naszych jeleniogórskich autobusów.
Do szkoły, do pracy, czy po sprawunki na ryneczek, raz na jakiś czas musi pokonać poważny problem wsiadania do blaszanej puszki ,niestety wiecznie wypełnionej starszymi osobami- tak, że dla nas już nie ma miejsca.
Nigdy nie miałam problemu by ustąpić starszym osobom w naszym mieście miejsca wolnego, doszło niestety do tej sprawy, że już żadne z nas- osób młodszych nie ma gdzie siedzieć. Nie przez osoby starsze, które tak jak my mają prawo wejść do autobusu, tylko o złe przystosowanie puszek w stosunku do liczby ludzi.
Jak to mówią „nogi masz młode postać możesz”, a babcie mają tyle wolnego czasu, że mogą pojechać sobie na ten ryneczek w godzinach innych niż te, gdy masz zamiar jechać do szkoły.
***
Była Niedziela, dzień tak piękny -ptaszki ćwierkały, słoneczko świeciło a ludzi na przystanku jak mrówek w mrowisku. Dzień piękny, to wszyscy wpadli na pomysł, żeby pojechać gdzieś -niewiadomo gdzie jednym, tym samym ciasnym – bo innego z MZK nie puścili -autobusem.
Być może logistyka nie przewidziała tego, że babcie z kółka różańcowego postanowiły się zmówić i pojechać na „Termy Cieplickie”, tego że młodzież jedzie sobie do centrum na piwko, obiad czy w ogóle tego, że jest weekend!
Wsiadłam do autobusu, ustąpiłam oczywiście przejścia babci z laską.
– z laską a nie laską 😉
W środku było tylu ludzi, że już trzy razy oberwałam porem i jakimiś ziemniakami, od popularnej „babci zielarki”. Udało mi się przecisnąć między „babcią babulką”, zgromadzeniem kółka różańcowego i panią w ciąży której nikt nie chciał przepuścić i ja jako mały, chudy patyczek postanowiłam się niczym njaja prześlizgnąć do miejsca między biletomatem a zabudowaniem krzeseł, zostało mi jakieś 160 centymetrów kwadratowych powierzchni i tlenu zbyt mało by przeżyć odór alkoholu pana z tyłu . Postanowiłam więc przeżyć fakt, że mam za mało tlenu a przede mną jeszcze pół godziny drogi.
Włączyłam muzykę i starałam się zrobić wszystko by nie czuć, nie widzieć, nie zwymiotować i starać się nie zemdleć.
Serdecznie pozdrawiam wszystkie babcie zielarki, babcie babulki i metalowe puszki MZK.