Polscy autorzy z dnia na dzień coraz bardziej zasługują na uznanie nawet najbardziej wymagających bibliofilów. Swoimi wykreowanymi na wysokim poziomie opowiastkami pokazują światu, że też mają głos i potrafią oczarować, nim równie dobrze, jeśli nie lepiej, od zagranicznych pisarzyn. Niestety, jak zawsze od reguły zdarzają się wyjątki czego idealnym przykładem jest historia zaoferowana nam przez Iwonę Czarkowską w książce pt. „Cień anioła”.
Książka opowiada o młodym Sobocie, który jest typowym, współczesnym nastolatkiem. Tak jak oni uczęszcza do szkoły, rozwija pasje i boryka się z trudnymi problemami. Jednak, gdy pewnego razu wpada na dziwnie przebranych ludzi jego dotychczasowe życie zmienia się diametralnie. Kostiumy okazują się rzeczywistością, a to co do tej pory było niewidzialne postanawia ujawnić swoje prawdziwe oblicze. Kim są Ci ludzie i czego chcą od Karola? Kto jest kim? Kto kogo udaje? Jak odróżnić dobro, od zła?
Nigdy nie przepadałam za polską literaturą fantastyczną. Zawsze, kiedy miałam do wyboru pomiędzy zagraniczną, a naszą wybierałam zagraniczną, bo wszytko nasze wydawało mi się naciągane, bez ładu i składu. „Cień anioła” polskiej pisarki Iwony Czarkowskiej, tylko spotęgował mój niesmak. Choć słyszałam dużo pochlebnych komentarzy odnośnie „Wiedźmina” i „Kłamcy”, to jakoś nigdy nie potrafiłam się przełamać. Polskie nazwisko przewijające się na okładce od razu źle mi się kojarzyło, więc raczej takowe książki omijałam szerokim łukiem. Niedawno postanowiłam jednak spróbować wyzbyć się tego uprzedzenia i przeczytać w pełni, choć jedną polską książkę należącą do gatunku fantasy. Będąc na wyprzedaży w Empiku, bez jakiegokolwiek celu, trzy rzeczy zaważyły nad zakupem: tytuł, opis i okładka. Kupiłam dwie książki i okropny los chciał abym tę durną zabrała ze sobą na rodzinny wyjazd.
Powieść którą oferuje nam pani Czarkowska napisana została prostym, potocznym językiem, który mnie osobiście doprowadzał do szału. Autorka zbyt bardzo starała się być “na czasie” co niestety wyszło jej dość kiepsko. Sformułowania “Lala”, “kolo” i “brachu” nie są wcale “cool”, a nawet można je zaliczyć do kategorii “obciachowe”. Książka, mimo, iż czyta się ją bardzo szybko, nie wciągała ani nie skłania czytelników do głębszych rozważań, a do jej zrozumienia nie potrzebujemy niczego za wyjątkiem jednego sprawnego oka, gdyż wszystko zostaje podane nam na tacy. Połowa zawartych w dziele dialogów jest zbędna i nie wnosiły niczego pożytecznego do całej opowieści, a jedynie po dłuższym czasie staje się idealnym środkiem nasennym! Może po prostu jestem już za stara na takie bajki? Serwowani bohaterowie byli bez wyrazu, z irytującym i nic nie kumającym nastolatkiem na czele. „Cień anioła”, mimo zapewnień autorki, wpasowuje się jedynie do przedziału wiekowego 10-13 lat, więc, jeśli szukacie czegoś bardziej pouczającego to ta książka niestety nie spełni waszych oczekiwań. Z braku lepszej przeczytałam, ale osobiście nie polecam!