Energa Czarni Słupsk wygrali trzeci mecz ze Śląskiem Wrocław i jako pierwsi awansowali do półfinałów. W pierwszym i ostatnim spotkaniu we Wrocławiu słupszczanie wygrali 70-85.
Na początku spotkania inicjatywę postanowili przejąć gospodarze, jednak twarda i zdyscyplinowana obrona słupszczan nie pozwalała wrocławianom na rozwinięcie skrzydeł. WKS nie skupiał się tylko na ofensywie. Podopieczni Emila Rajkovicia dobrze spisywali się również pod własnym koszem dobrze odcinając Blassingame’a od podań przy wznawianiu gry z boku boiska. Na 5:08 do końca kwarty właśnie po takim presingu i przechwycie Radivojevicia na tablicy wyników było 10:4, a o czas poprosił błyskawicznie coach gości Kairys. W dalszej części tej kwarty tak jak w poprzednich dwóch spotkaniach gra toczyła się już niemal punkt za punkt i zakończyła wynikiem 18-15 dla Śląska.
W drugiej kwarcie to Czarni mocniej przycisnęli i odskoczyli na 8 pkt przewagi na 4:22 przed końcem połowy. W pewnym momencie wydawało się, że wrocławianie jeszcze dogonią w tej odsłonie Czarnych, ale na to nie pozwolili Mantas Cesnauskis i Drago Pasalić i ostatecznie do przerwy było 33-41 dla przyjezdnych, których dzieliła już tylko jedna połowa od awansu do półfinałów.
Po przerwie Czarni nie zwalniali tempa – po trójkach Mokrosa i Shiloh oraz lay-up’ie Blassingame przewaga słupszczan wynosiła już 14 punktów (43-57). Mimo powiększania się straty Emil Rajković nie poprosił o czas, a mimo to gra Śląska nagle uległa znaczącej poprawie i po 3 celnych rzutach z pod kosza Michała Gabińskiego Śląsk zniwelował straty do 8 punktów (49-57) i o czas poprosił mocno zirytowany postawą swojej ekipy w tym fragmencie gry trener Kairys. Mimo że o czas poprosił szkoleniowiec Energi Czarnych, to po nim nie słupszczanie, a wrocławianie weszli na parkiet z nową energią, zaczęli agresywniej kryć w obronie, dobrze podwajając i ich strata dalej malała, aby na 2:04 przed końcem trzeciej kwarty po serii 14:0 Śląska znów był remis po 57 i o swój drugi czas poprosił Donaldas Kairys. Przed ostatnią kwartą Śląsk prowadził 63-62 i nic nie wskazywało na wysokie zwycięstwo przyjezdnych.
W czwartej kwarcie to Czarni prezentowali się lepiej i stopniowo powiększali przewagę, a w rolę prawdziwego lidera znów wcielił Blassingame. Tak naprawdę ostatnia ćwiartka, mimo że bardzo interesująca to nie obfitowała w emocje do ostatniej sekundy. Czarni po uzyskaniu 10 punktów przewagi kontrolowali przebieg spotkania i nie pozwolili już wrocławianom na skuteczną pogoń. Ostatecznie Czarne Pantery zwyciężyły 70-85 i 3-0 w serii zostając pierwszymi półfinalistami TBL sezonu 2014/2015.
W ekipie ze Śląska najlepiej zaprezentował się były zawodnik ze Słupska Roderick Trice, który zdobył 22 pkt. Wśród Czarnych znów błyszczał Blassigame, który zanotował double-double (19 pkt i 11 asyst).
Śląsk: Trice 22, Gabiński 10, Mladenović 10, Dłoniak 9, Wiśniewski 7, Radivojević 6, Ikowlew 4, Kinnard 2, Tomaszek 0, Hyży 0.
Czarni: Blassingame 19, Eziukwu 13, Cesnauskis 12, Nowakowski 11, Pasalić 10, Shiloh 6, Mokros 6, Gruszecki 6, Borowski 2.