Po świetnym spotkaniu PGE Turów Zgorzelec pewnie pokonał Energę Czarnych Słupsk 88-68 w drugim spotkaniu półfinałowym TBL czym czym wyrównał stan rywalizacji, choć do Słupska zgorzelczanie pojadą na pewno nieusatysfakcjonowani.
Na samym początku spotkania wydawało sie, że po raz kolejny Czarni dobrze weszli w mecz i to oni będą nadawać tempa grze. Nic bardziej mylnego. Wiele strat, dziurawe ręce Callistusa Eziukwu przyczyniły się do tego, że przez 7,5 minuty kwarty Czarni rzucili zaledwie 5 punktów. Ostatecznie Turów po pierwszej kwarcie wygrywali aż 24-10, głównie dzięki Nemanji Jaramazowi, który w pierwszych dziesięciu minutach aż 3-krotnie trafi z dystansu.
W drugiej kwarcie Turów kontrolował już wynik, a na 5:10 przed końcem połowy po świetnym lau-upie Jaramaza gospodarze prowadzili już 17 punktami (36-19). Potem chwilę lepszej gry zanotowali goście za sprawą Michała Nowakowskiego, ale niewiele pomogło to Czarnym bo Turów grał jak natchniony i znów przewaga gospodarzy wzrosła do 18 punktów po rzucie Collinsa (47-29). Ostatecznie do przerwy na tablicy wyników widniał wynik 47-33 dla zgorzelczan.
Po przerwie słupszczanie zabrali się do odrabiania strat i w pewny momencie byli już tylko 9 punktów za Turowem. Mimo tego gospodarze nie podłamali się i na 1:52 przed końcem trzeciej ćwiartki po rzutach wolnych Damiana Kuliga znów przewaga zgorzelczan wzrosła do 19 punktów (59-43) – było to najwyższe prowadzenie Turów w spotkaniu. Przed ostatnią kwartą gospodarze prowadzili 65-48.
W ostatniej odsłonie meczu przewaga zgorzelczan wzrosła do ponad 20 punktów i było pewne, że przed meczami w Słupsku w serii będzie 1-1. Dodatkowo fatalna była skuteczność Czarnych, która oscylowała wokół 38% z gry w całym meczu, a za 3 wynosiła ledwie 25% przy ponad 38% z dystansu Turowa. Ostatecznie świetnie grający gospodarze wygrali bezstresowo 88-68 i do Słupska pojedzie nieco spokojniejszy i co najważniejsze bez noża na gardle.
Kluczem do zwycięstwa Turowa była niewątpliwie skuteczność w rzutach z dystansu, ale i solidna, twarda obrona, a na dodatek w ekipie ze Słupska przy słabszej dyspozycji Jerela Blassingame’a zabrakło zawodnika, który byłby w stanie wziąć na siebie ciężar zdobywania punktów, tak jak potrafił to robić kontuzjowany Karol Gruszecki.
Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Olek Czyż (15 punktów, 8 zbiórek), po 16 punktów rzucili Jaramaz i Taylor. W zespole Czarnych ciężko pochwalić któregokolwiek z zawodników, aczkolwiek najlepiej wypadł Kyle Shiloh, który zanotował double-double (15 punktów i 10 zbiórek).
Turów: Jaramaz 16, Taylor 16, Czyż 15 (10 zbiórek), Kulig 13, Natiażko 6, Moldoveanu 6, Dylewicz 5, Collins 5, Chyliński 4, Gospodarek 2, Jyż 0.
Czarni: Shiloh 15, Nowakowski 13, Eziukwu 10, Pasalić 9, Blassingame 7, Seweryn 5, Borowski 4, Cesnauskis 3, Mokros 2.