Takie pytanie zadają sobie mieszkańcy Ostrowca Świętokrzyskiego. Na ulicy Bałtowskiej znaleziono nieżywego psa. Leżał na opuszczonej posesji bez dostępu do wody. Sąsiedzi musieli dokarmiać psa, gdyż właściciel posesji przebywał na niej tylko dwa razy w tygodniu.
1 lipca, po zgłoszeniu sprawy do odpowiednich organów, na miejscu zjawiła się Straż Miejska. Strażnicy ponowili swą wizytę 2 lipca – jeszcze wtedy pies był żywy. 3 lipca również miała miejsce wizyta, niestety pies już nie żył. Nasuwa się więc pytanie: czy można było zapobiec temu zdarzeniu? Co było przyczyną śmierci?
Była prezes Ostrowieckiego Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt “Animals” jest przekonana, że nie była to śmierć naturalna. “Pies umierając natruralnie ma język na wierzchu i zamknięte oczy. Będąc na miejscu zastałam psa z otwartymi oczami i schowanym językiem.” Co więc było przyczyną jego śmierci? Choroba, głód, przegrzanie a może zatrucie? Na to pytanie będziemy znać odpowiedź już po sekcji zwłok psa, która odbędzie się w lecznicy w Szewnej.
Interwencję w sprawie tragicznego stanu psa przeprowadzili również członkowie Ostrowieckiego Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt “Animals”. Zostało przez nich zgłoszone podejrzenie o popełnieniu przestępstwa. Podkreślają oni również ogromne zaangażowanie funkcjonariuszy Straży Miejskiej, którzy rzeczywiście chcieli pomóc temu psiaku. Niestety, to się nie udało.