Każdego razu, gdy uczniowie rozpoczynają nowy rok szkolny czekają na nich jakieś zmiany. Tym razem, jednak mogą być one trochę bardziej poważne, z powodu ustawy o zdrowej żywności w szkolnych sklepikach.
Jako przykład najlepiej nadaje się II Liceum Ogólnokształcące w Rybniku. Sprzedawane tam bułki były tak dobre, że doczekały się własnej strony na Facebooku. Niestety nic nie trwa wiecznie. Zakaz sprzedaży białego pieczywa sprawił, że trzeba je zastąpić tym mniej dobrym ciemnym. Drugim problemem jest zawartość kanapki, nie wiadomo co do niej wsadzić, skoro szynka czy pieczony kurczak zostały uznane za niezdrowe, nie wspominając już o kołaczykach oraz cieście francuskim. Na szczęście głodny i spragniony uczeń może teraz kupić wafle ryżowe i kawę zbożową z miodem.
Wprowadzenie owej ustawy może również spowodować, że będzie to koniec ery szkolnych sklepików. Utarg dla sprzedawców nigdy nie będzie już tak wysoki jak przedtem. To właśnie oni są najbardziej poszkodowani przez nowe przepisy.
Nakazanie sprzedaży zdrowej żywności w szkołach nie zmieni sposobu odżywiania dzieci i młodzieży. Wszystko zależy od tego jak rodzic zadba o to co ich milusińscy jedzą w domach, a nabyte wychowanie zadecyduje o tym na co wyda pieniądze w sklepie i żadna ustawa tego nie zmieni.