Na półmetku sezonu Artur Boruc rywalizował z innym polskim bramkarzem Premier League – Łukaszem Fabiańskim o miano najgorszego bramkarza ligi. Nowy rok może jednak napawać nadzieją, Fabiański zagrał wreszcie na przyzwoitym poziomie, a Boruc zachwycił wszystkich prawie w pojedynkę zatrzymując byłego lidera z Leicester!
Artur Boruc od zawsze preferował mecze z wyżej notowanymi rywalami. Polak po prostu lubi coś udowadniać. Tak było jeszcze w barwach Celtiku, gdy najlepiej spisywał się w Lidze Mistrzów, grając choćby przeciwko bardzo mocnemu wtedy Milanowi niż grając w lidze (za wyjątkiem derbów z Rangersami), tak też jest teraz, gdy lepiej gra przeciwko Chelsea, Arsenalowi czy Leicester niż przeciwko West Bromowi czy Norwich. W minionej kolejce jego Bournemouth grało z Leicester Marcina Wasilewskiego. Wasyl tradycyjnie nie zagrał, ale Boruc godnie zaprezentował nasz kraj na angielskich boiskach; kilka świetnie obronionych strzałów (szczególnie ten oddany przez Jamiego Vardy’ego zza pola karnego) oraz wybroniony rzut karny wykonywany przez Riyada Mahreza sprawiły, że nasz rodak został wybrany graczem meczu. W takiej formie podopieczni Eddiego Howe’a nie są faworytem do spadku, szczególnie że udało im się powiększyć przewagę nad strefą spadkową do 4 punktów.
Ciekawie było w meczu Manchesteru City z jednym z zaskoczeń tegorocznych rozgrywek Premier League – Watfordem. Gospodarze tego meczu przy Vicarage Road niespodziewanie w pierwszej połowie byli stroną przeważającą, to oni do przerwy stworzyli najlepszą okazję strzelecką, jednak sytuacji sam na sam z Hartem nie wykorzystał Odion Ighalo. Po przerwie udało się tę przewagę udokumentować, z rzutu rożnego dośrodkował Ben Watson, a piłkę głową do własnej siatki skierował Aleksandar Kolarov. The Citizens długo nie mogli się otrząsnąć po tym ciosie, ale jak już udało im się otrząsnąć, to na całego. W niecałe 3 minuty strzelili dwa gole i mimo wymagającego przeciwnika zainkasowali 3 punkty na trudnym terenie.
Bez kłopotów nie obyło się też Arsenalowi w meczu z Newcastle. Faworyzowani gospodarze z Londynu byli w podobnej formie co w meczu z Southampton. Obyło się bez czterech goli straconych tylko dzięki wybitnej formie Petra Čecha, który zachował już dziewiąte czyste konto w sezonie. Jedyny gol, który, jak później się okazało, był na wagę zwycięstwa Arsenalu, padł po stałym fragmencie; Mesut Ӧzil dośrodkował piłkę na głowę Oliviera Giroud, Francuz najpierw podbił ją nad sobą, a potem głową zgrał do Laurenta Koscielnego, który instynktownie wpakował ją do siatki. Stałe fragmenty to najlepsza broń Kanonierów w tym sezonie i jednocześnie największa słabość Newcastle. Po zdobytej bramce goście zaczęli odważniej atakować, przez co narażali się też na kontry. Wybitnie grał Aaron Ramsey, który na każdym kroku imponował techniką. Ta technika nie pomogła mu jednak w zdobyciu gola; zmarnował dwie stuprocentowe sytuacje, które zresztą w głównej mierze sam sobie wypracował pięknym dryblingiem. W grze Arsenalu zawiodły przede wszystkim skrzydła – słabo wypadł Theo Walcott, a bardzo słabo Alex Oxlade-Chamberlain. Do treningów wrócił już Alexis Sánchez, ale jeśli nie odnajdzie formy z zeszłego sezonu, to mecz z Barceloną może okazać się bardzo jednostronny.
West Ham United dzięki powrotom Manuela Lanziniego i Dimitriego Payeta wraca na właściwe tory. Tym razem bez problemów pokonał Liverpool 2:0. Drużyna z Boleyn Ground oddała w całym meczu aż 10 celnych strzałów przy tylko dwóch celnych strzałach rywali. Genialne zawody rozegrał Mark Noble, który asystował przy bramce Andy’ego Carrolla na 2:0 i który wybił piłkę z linii bramkowej po strzale głową Lucasa Leivy, uniemożliwiając Liverpoolczykom strzelenie kontaktowego gola. Bramki tak jak w poprzednim meczu przeciwko Southampton zdobywali Michail Antonio i Andy Carroll. To druga wygrana z rzędu Młotów; podopieczni Bilicia wracają na właściwe tory i po 20 kolejkach zajmują 6. pozycję w tabeli ze stratą 4 punktów do czwartego Tottenhamu. Co ciekawe, West Ham wygrał oba mecze z Liverpoolem w jednym sezonie po raz pierwszy od 1963 roku, przypomnijmy, w pierwszym meczu tych drużyn w tym sezonie West Ham pokonał Liverpool na Anfield 3:0.
Wyniki pozostałych meczów:
West Brom 2:1 Stoke
Sunderland 3:1 Aston Villa
Norwich 1:0 Southampton
Manchester United 2:1 Swansea
Crystal Palace 0:3 Chelsea
Everton 1:1 Tottenham