Kasia Mróz jest zawodniczką Chemika Police, w klubie gra już czwarty sezon. Jest bardzo pozytywnie nastawioną osobą, w swoim dorobku ma m.in.: dwa złote medale mistrzostw Polski.
Obecnie zawodniczki Chemika Police wraz z niemiecką drużyną przygotowują się do sezonu 2015/2016, który rusza za miesiąc. A my, w ramach przerywnika postanowiliśmy zapytać Katarzynę Mróz o to, jak zaczęła się jej przygoda z siatkówką oraz jak czuje się w drużynie. Z zawodniczką rozmawiały Karolina Koster oraz Aleksandra Oberzig.
Redakcja: Jak zaczęła się Twoja przygoda z siatkówką?
Kasia Mróz: Zaczęła się tak… Trenowałam piłkę ręczną, bo w szkole był taki profil. Kiedyś było tak, że szkoły miały swoje profile i u nas nauczyciele od wf-u byli bardziej w kierunki piłki ręcznej. Jak kończyłam szkołę podstawową to nagle pojawiła się koszykówka, którą trenowałam. W życiu nie myślałam, że będę trenować siatkówkę, bo po koszykówce miałam przerwę od sportu, w ogóle miałam swoje jakieś tam wymyślone plany, ale to się pozmieniało… Przygoda z siatkówką zaczęła się tak, że przyjechał trener do nas do domu i tak na prawdę przyjechał zobaczyć moją siostrę [Agatę Mróz-Olszewską – przyp. red.], nie mnie, ale… że mnie zobaczył, a moja siostra była już w SMSie to zaprosił mnie na testy do Rzeszowa. No i ja mówię: “a to jak zaprosił, to jadę”, no i tak się zaczęło…
Redakcja: Kto jest Twoim autorytetem?
Kasia Mróz: O jejku! Jak do tej pory to była siostra, niestety teraz już jej nie ma, ale zawsze sobie przypominam, jak ona grała i jakoś tak pozytywnie to wszystko odbieram.
Redakcja: A kim byś była gdybyś nie została siatkarką?
Kasia Mróz: Myślę, że cukiernikiem <śmiech>. Tak mi się wydaje, że to jest taka moja druga pasja po siatkówce i chyba bym szła w tym kierunku.
Redakcja: Jesteś już, jak dobrze policzyłam, czwarty sezon w Chemiku Police. Jak się czujesz w drużynie?
Kasia Mróz: Czuję się bardzo dobrze. Jestem tutaj, tak na prawdę do samego początku tego zespołu po długiej przerwie. Cieszę się, że tutaj zostałam na kolejny sezon, bardzo dobrze mi się mieszka tutaj i w Policach, bo przez chwilę – pierwszy sezon mieszkałam w Policach, ale w Szczecinie też jest mi dobrze.
Redakcja: A te nadzieje, które wiązałaś z klubem spełniły się czy też nie za bardzo?
Kasia Mróz: Powiem tak, spełniły się aż za nad to. Nie spodziewałam się, że aż tak fajnie się to potoczy, ale może to i dobrze. Czasami jak człowiek sobie coś planuje i wymyśla, myśli, że nie wiadomo co będzie… a tak, to fajne takie niespodzianki po drodze się zdarzają i na prawdę jestem bardzo mile zaskoczona. Nasz sponsor – Grupa Azoty – zapewnia nam super warunki.
Redakcja: W Chemiku wiele dziewczyn ma swoje pseudonimy, a Ty masz jakiś?
Kasia Mróz: Nie, ja mam swoje imię, chociaż czasami na mnie mówią “Turbobeza” <śmiech>.
Redakcja: Masz kogoś w drużynie, z kim masz lepsze relacje? Chyba z Anią Werblińską sądząc po zdjęciach na portalach społecznościowych.
Kasia Mróz: Tak, ja z Anią. Raczej z większością dziewczyn mam bardzo dobry kontakt, ale tak bliżej to z Anią.
Redakcja: Jaka jest atmosfera w klubie, wesoło czy niekoniecznie?
Kasia Mróz: Nie, jest spokojnie, ja klubów parę przeszłam i na prawdę, jak dla mnie nie ma na co narzekać. Pełen pozytywny odbiór.
Redakcja: Jaki był najszczęśliwszy moment w poprzednim sezonie?
Kasia Mróz: Wydaje mi się, że te mecze, które grałyśmy o medale i różne takie fajne momenty, czasem zabawne, czasem nie, ale właśnie te, w których ta cała praca opiewa o ten sukces, to chyba są najfajniejsze momenty.
Redakcja: Swoją karierę zakończyła Małgosia Glinka, będzie Ci jej brakować?
Kasia Mróz: No tak, niestety Gosia zakończyła karierę, ale to była jej decyzja, w końcu po tylu latach, to na pewno było jej ciężko tą decyzję podjąć, bo mogę sobie tylko wyobrażać. Ona też musiała przeżywać, po tylu latach jak coś się robi no to wydaje mi się, że ciężko jest się znaleźć w takim “innym życiu”, normalnym. Na pewno będzie mi jej brakować, bo ona była takim pozytywnym duszkiem u nas w zespole i ja jej życzę powodzenia, żeby w tym nowym życiu sobie poradziła.
Redakcja: Liczba 13 jest uważana za pechową, dlaczego akurat ten numerek masz na koszulce?
Kasia Mróz: Właśnie ostatnio też mnie ktoś o to zapytał. Pamiętam, że chyba zaczynałam z numerem 1, przez jakiś czas grałam też z 3 i jakoś tak wyszło 13. 31 chyba się nie da, więc chyba dlatego. Ja jakoś tak nie jestem taką przesądną osobą, na mnie to nie robi wrażenia. Jest 13 i fajnie.
Redakcja: Jak skończysz z siatkówką, chciałabyś być jeszcze jakoś związana ze sportem, na przykład jako trenerka?
Kasia Mróz: Ostatnio myślałam, że nie, bo jakoś nie do końca mi się to tak podobało, ale przez te wakacje miałam okazję popracować z dzieciakami, 13-letnimi dziewczynkami, tam u siebie w Tarnowie. Spodobało mi się to, więc myślę, że jak by była taka okazja to czemu nie? Mogłabym spróbować, ale… tylko z dziećmi.
Redakcja: Co sądzisz o dopingu na meczach?
Kasia Mróz: Super! Na prawdę jestem pod wielkim wrażeniem. Bałam się, że tutaj tej hali nie wypełnimy, tych wszystkich siedzonek, a jednak się udało. Na prawdę jest mega, fajna atmosfera i zupełnie inaczej się wychodzi na boisko.
Redakcja: Jak reagujesz na fanów? Cieszy Cię rozdawanie autografów?
Kasia Mróz: Ja lubię. Wiadomo, to jest część tak jakby, może nie pracy, ale część filozofii tego sportu, że po prostu też jest takie obcowanie z fanami, kibicami i to jest sama przyjemność, że my możemy im dawać autografy. Wiadomo, czasami jest tak, że nie mamy ochoty, ale też musimy mieć to w głowie, że to też należy do naszych obowiązków i nie to, że musimy, ale na prawdę chcemy to robić.
Redakcja: Co najbardziej fascynuje Cię w siatkówce?
Kasia Mróz: Mnie wydaje się, że ta adrenalina i taka chęć pokonywania swoich słabości. Czasami są takie momenty, że jest ciężko, nie chcę się wstać z łóżka, coś Cię boli, ale to jest nasza praca i trzeba wstać. Wydaje mi się, że to jest takie fajne – pokonywanie swojej, właśnie takiej bezsilności.
Ciąg dalszy nastąpi, a w nim, m.in.: jak Kasia wspomina tegoroczny Mecz Gwiazd oraz wiele innych ciekawostek. Zapraszamy 🙂