Kasia Mróz jest zawodniczką Chemika Police, w klubie gra już czwarty sezon. Jest bardzo pozytywnie nastawioną osobą, w swoim dorobku ma m.in.: dwa złote medale mistrzostw Polski.
Obecnie zawodniczki Chemika Police wraz z niemiecką drużyną przygotowują się do sezonu 2015/2016, który rusza za miesiąc. A my, w ramach przerywnika postanowiliśmy zapytać Katarzynę Mróz o to, jak m.in.: spędza czas wolny po treningach. Z zawodniczką rozmawiały Karolina Koster oraz Aleksandra Oberzig.
Przed Wami druga część wywiadu z Katarzyną Mróz, zapraszamy 🙂
Redakcja: Masz jakieś motto życiowe?
Kasia Mróz: Czy mam? Chyba nie. Ja staram się tylko korzystać z każdego dnia. Wiadomo, że może to nie jest czasami na 100%, bo tak się mówi nie, że korzystać z dnia, ale czasami są takie momenty, że człowiek woli sobie usiąść w domu i posiedzieć… Nie, nie mam takiego typowego, to nie.
Redakcja: Co pomaga Ci się odprężyć po treningu, po meczu?
Kasia Mróz: Po treningu, po meczu… Lubię sobie przyjechać do domku, usiąść z mężem, z pieskiem albo pójść z nim gdzieś na spacer, ewentualnie lubię sobie coś upiec.
Redakcja: Jakie jest Twoje wymarzone miejsce na wakacje?
Kasia Mróz: Lubię jeździć tam gdzie są plaże i słońce, chociaż nie lubię na nich leżeć, chyba, że pod parasolem, to mogę. Nie lubię się prażyć. Na pewno lubię takie miejsca, gdzie mogę spędzić fajnie czas, coś zobaczyć, na pewno razem z mężem i z bliskimi mi osobami. Bardzo lubię też spędzać czas jak jadę do siebie do domu i spotykam się z rodziną gdzieś na grillu. To są dla mnie takie najbardziej relaksujące momenty, bo przez cały rok ich nie mam, a tak to mogę się wszystkimi nacieszyć przez ten okres.
Redakcja: Twój wzrost przeszkadza Ci w codziennym życiu? Ciężko kupić jakieś ubrania?
Kasia Mróz: Oj tak, to jest ciężki temat, że tak powiem. Teraz na pewno jest łatwiej, pamiętam, że bardziej za dzieciaka to miałam z tym duży problem, w ogóle z zaakceptowaniem chyba mojego wzrostu. Teraz to już się wcale tym nie przejmuję, ale jeżeli chodzi o zakupy to naprawdę jest ciężki temat i się śmieję, jak idziemy na zakupy to bardziej mój mąż woli żebym coś sobie kupiła niż on, bo ja po prostu jak wchodzę i wiem, że przymierzę trzy rzeczy i coś co jest na mnie za małe albo ma za małe rękawy, albo nogawki, to już jest po prostu koniec. Jest to problem, bo z taką długością kończyn to ciężko. To jest dramat.
Redakcja: Uważasz, że jesteś popularna?
Kasia Mróz: Szczerze powiem, że nie wiem. Wydaje mi się, że troszeczkę tak, że ludzie mnie rozpoznają. Czasami się spotyka nawet gdzieś na mieście na zakupach. Nawet byłam w ciężkim szoku jak u siebie w mieście w Tarnowie też parę osób mnie zaczepiło, ale jakoś się tak nie czuję żebym była nie wiadomo jak „famous”, czy jak to się mówi po angielsku.
Redakcja: Tak, nazwisko kojarzą, ale kto? Nazwisko kojarzą. Mówimy, siatkarka, Chemik Police, nr 13.
Kasia Mróz: Tak jest właśnie albo często kojarzą mnie przez Agatę. To zdarza się, parę osób zdarzyło się, że wołało mnie po imieniu, a ja mówię: “no niestety przykro mi, ale ja Kasia jestem”.
Redakcja: Twoje 3 zalety i 3 wady.
Kasia Mróz: O Boże. Moją wadą na pewno jest zapominanie, to jest na pewno, że jak mam czasami coś załatwić to często zapominam. Kolejną moją wadą jest… może takie trochę roztrzepanie, chociaż nie, to może nie. Bałaganiarą nie jestem. To zaleta. Lubię porządek to też może być związane, ale jakie wady? Szczerze ciężko znaleźć. O, jestem punktualna, staram się, bo nie lubię jak ktoś się spóźnia. Ja też nie lubię się spóźniać, chociaż czasami się zdarzy. Ciężko coś znaleźć.
Redakcja: Motta nie masz, a co jest twoją motywacją? Co Cię napędza?
Kasia Mróz: Moją motywacją? Na pewno jakąś motywacją są moje marzenia, które kiedyś w przyszłości chciałabym sobie po spełniać i to mnie też motywuje do takiego działania, do sportu do wszystkiego. Do tego co robię. Takiego kopa daje, też to że dzięki temu co teraz robię to może będzie lepiej w przyszłości. To jest taka motywacja.
Redakcja: Gdybyś mogła przeżyć jakieś wydarzenie ze swojego życia jeszcze raz, co by to było?
Kasia Mróz: Szczerze? To jest ciężkie pytanie. Może powiem, nie wiem czy dobrze, ale na pewno chciałabym spotkać się jeszcze z moją siostrą i z moim tatą.
Redakcja: Jak wspominasz tegoroczny Mecz Gwiazd? Uważasz, że atmosfera była podobna, jak na meczach Chemika? Chciałabyś wziąć w nim udział za rok?
Kasia Mróz: Na pewno była inna specyfika, było wesoło, było według mnie super, bo publiczność dopisała. Na pewno jak zorganizują to w przyszłym roku to wydaje mi się, że będzie jeszcze lepiej. Musi być. Na prawdę bardzo mi się podobało. Jak w pierwsze 20. minut poszło tysiąc biletów to byłam w ciężkim szoku i osoby, które organizowały to po rozmowach też wiem, że byli bardzo zdziwieni. Dla mnie w ogóle ta inicjatywa jest bardzo fajna, możemy coś od siebie dać, a to że publiczność dopisuje to jest jeszcze lepiej, bo każda cegiełka to jest coś i każdy coś może dołożyć.
Redakcja: Na Meczach Gwiazd popularne są twoje wypieki, czy faktycznie to jest twoja pasja gdzieś tam ukryta?
Kasia Mróz: Ukryta już teraz nie jest, ale tak, lubię to robić i to przede wszystkim dla kogoś. Jak mam chwilę, czy ochotę sobie upiec to na pewno mnie to relaksuje i odpręża. Czasami robię coś w domu, dla męża, ale wiadomo my tego sami też nie zjemy, więc zawsze to gdzieś tam się rozdaje po znajomych, czy na treningi zawsze coś się przyniesie. To jest taka druga, moja mega pasja po siatkówce.
Redakcja: A jak jest na treningach? Trener się nie denerwuje?
Kasia Mróz: Nie, właśnie nie. To jest fajne, że nie. Zawsze też próbuje i czasami jest tak, że jak za długo czegoś nie robię to jest pytanie: „kiedy coś przyniesiesz dobrego?”, a ja mówię- “dobra coś się zrobi”. Tak więc jest wesoło.
Redakcja: Bardzo dziękujemy za wywiad.
Kasia Mróz: Ja również dziękuję. Pozdrawiam.