Gem, set & Patryk #24 – thrillery, dramaty i klątwy

W minionym tygodniu oczy tenisowego świata są skierowane na Melbourne, gdzie rozgrywa się pierwszy tegoroczny wielki szlem. Na australijskich kortach cztery zwycięstwa za sobą ma już Agnieszka Radwańska, a za burtą są już m.in. Rafa Nadal czy Simona Halep. W tym tygodniu w cieniu Australian Open wybuchł także skandal, na razie cichy, ale może przerodzić się w prawdziwą burzę.

Pierwszy tydzień zakończony thrillerem

Pierwszy tydzień Australian Open ma już za sobą Agnieszka Radwańska, co jest równoznaczne z przejściem czterech pierwszych rund turnieju i awansem do drabinki finałowej. Zaczęło się szybko i bezwzględnie, gdyż przez trzy pierwsze rundy nasza najlepsza tenisistka nie straciła nawet seta, a z kwitkiem odprawiła McHale, Bouchard i Puig. W trzech spotkaniach straciła zaledwie piętnaście gemów, co po prostym rachunku daję średnią pięciu gemów na mecz, czyli wynik w pełni przyzwoity. W czwartej rundzie czekała na nią Niemka Anna-Lena Friedsam, z którą Radwańska poradziła sobie już w tym roku w Shenzen i to tenisistka z Krakowa była murowaną faworytką do triumfu. Jednak zawodniczka zza Odry, która niespodziewanie znalazła się aż w czwartej rundzie, postanowiła nastraszyć sympatyków Polki. O losach pierwszego gema decydował tie-break, w którym lepsza okazała się Niemka i w powietrzu zapachniało niespodzianką. Zapach ten szybko rozwiała Agnieszka, która w drugiej partii była bezwzględna i wygrała szybko 6:1. Decydujący set rozpoczął się od prowadzenia 2:0 dla Agnieszki i wszystkim wydawało się, że gilotyna powoli spada na szyję Freidsam, lecz nagle Niemka postanowiła się przebudzić. I to w jakim stylu, gdyż pięć kolejnych gemów należało do niej i to ona była o gema od sprawienia wielkiej niespodzianki i największego sukcesu w karierze. Jednak w tym momencie do świata żywych wróciła Agnieszka, która już wypadała za burtę turnieju, jednak chwyciła się jej z całych sił i zdołała odwrócić losy meczu. W końcówce obserwowaliśmy za to przykre sceny, gdyż ból w udzie tak doskwierał Annie-Lenie, że polały się łzy. Radwańska nie miała zamiaru litować się nad rywalką i spokojnie zakończyła spotkanie, wygrywając 6:7, 6:1, 7:5. Tym istnym thrillerem Agnieszka zakończyła swoją grę w pierwszym tygodniu, a nam pozostaje czekać na drugi, w którym Polka nadal będzie kroczyła ku australijskiemu triumfowi.

Pożegnanie na rodzimych kortach

Pierwszy tydzień AO był również czasem odejścia z kortu jednej z legend australijskiego, ale także światowego tenisa. Mowa oczywiście o Lleytonie Hewitcie, który tak jak zapowiadał – na rodzimych kortach zakończył swoją bogatą karierę. Ostatnim singlowym meczem Australijczyka było spotkanie drugiej rundy, w którym zmierzył się z Davidem Ferrerem 6:2, 6:4, 6:4. Ulubieniec kibiców w Melbourne był gorąco dopingowany przez całe trybuny sympatyków, którym dziękował walką na całego z Hiszpanem, który jednak okazał się zbyt mocny. Po meczu Lleyton niezwykle sympatycznie podziękował rywalowi za to spotkanie, a Ferrer przyznał, że Hewitt jest jego idolem. Następnie nadszedł czas na wzruszenia i podziękowania, podczas których Australijczykowi towarzyszyły jego dzieci. Był to jubileuszowy, bo dwudziesty występ Lleytona na kortach w Melbourne, gdzie kilkanaście lat temu doszedł do finału. Jest on również zwycięzcą Wimbledonu oraz US Open, ale także byłym liderem rankingu ATP, któremu przewodził przez osiemdziesiąt tygodni.

Pierwsza runda weryfikuje faworytów

Już pierwsza runda zweryfikowała trójkę zawodników, którzy mogli spokojnie namieszać w stawce. Mowa oczywiście o Rafaelu Nadalu, Simonie Halep i Karolinie Wozniacki, którzy zostali największymi niespodziankami pierwszej rundy – oczywiście w negatywnym tego słowa znaczeniu. Zacznijmy od Hiszpana, który coraz bardziej oddala się od fenomenu, którym był przez lata. W pierwszej rundzie trafił on na swojego rodaka – Fernando Verdasco, z którym na kortach w Melbourne mierzył się już w półfinale z roku 2009. W tym roku czekała nas powtórka, gdyż panowie znów zaserwowali pięciosetowy thriller, ale tym razem z innym zakończeniem, gdyż lepszy okazał się właśnie Verdasco i wygrał 7:6, 4:6, 3:6, 7:6, 6:2. Jeszcze bardziej sensacyjna była porażka Simony Halep, którą wyeliminowała Shuai Zhang, czyli zawodniczka z eliminacji. Słaba gra przeciwko 133. zawodniczce świata sprawiła, że wiceliderka odpadła już po dwóch setach, przegrywając 6:4, 6:3. Rumunka może usprawiedliwiać się bólem Achillesa, ale przecież przed turniejem deklarowała pełną gotowość do rywalizacji. O prawdziwej klątwie może mówić Karolina Wozniacki, która kontynuowała swoją złą passę, przez niektórych nazywaną klątwą. Wszystko zaczęło się w 2011 roku, kiedy to Dunka polskiego pochodzenia zagrała w półfinale, w którym zmarnowała piłkę meczową i przegrała z Na Li. Powiadają, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, ale w przypadku Karoliny ta zemsta ciągnie się latami. W każdej kolejnej edycji AO odpadała o rundę wcześniej i w tym roku właśnie padło na sam początek, w którym niespodziewanie przegrała z Julią Putnicewą 6:1, 6:7, 4:6. Już rok temu Karo mówiła o domniemanej klątwie i chęci przerwania jej, ale jak widać – passa jest mocniejsza. Ale co będzie za rok? Niższej rundy przecież już nie ma. No chyba że eliminacje, których sympatycznej tenisistce oczywiście nie życzę.

Korupcja wkrada się do białego sportu

Na koniec oderwiemy się od Melbourne i emocji związanych z pierwszym turniejem wielkoszlemowym, gdyż w ostatnim tygodniu w świecie tenisa wybuchł skandal. BBC i BuzzFeed opublikowały komunikat o podejrzeniu szesnastu tenisistów z Top 50, którzy ustawiali mecze w ostatnich latach. Sprawa o tyle wstrząsnęła środowiskiem tenisowym, gdyż podobno rozchodzi się nawet o Wimbledon. Czekamy jednak na konkrety i nazwiska, gdyż na razie w mediach przewija się tylko Dawydienko. Póki co nie ma konkretów, możemy oczywiście tylko gdybać, ale gdy się pojawią, to jestem pewny, że afera ta zatrzęsie tenisowym światem.

Comments

  • No comments yet.
  • Add a comment