W końcu karuzela Pucharu Świata przeniosła się do Kanady – tak oczekiwanego momentu w sezonie. Na razie za biegaczkami dwa starty – sprint stylem dowolnym i 10 km “klasykiem”. Po raz kolejny Therese Johaug pokazała wielką moc, a Justyna Kowalczyk udowodniła, że powoli wraca do ścisłej czołówki.
1 marca w kanadyjskim Gatineau biegaczki narciarskie walczyły w sprincie stylem dowolnym. Tradycyjnie Justyna Kowalczyk nie awansowała do ćwierćfinału, ale to nie było ważne, bo łyżwa już dawno została przez Polkę odłożona do lamusa ze względu na stan zdrowia. O szczęściu w kwalifikacjach mogła natomiast mówić Therese Johaug, która awansowała z 29. czasem.
W finale najlepiej zaprezentowała się Maiken Caspersen Falla, która po raz kolejny zwyciężyła w tym sezonie. Najlepsza obecnie sprinterka pokonała na mecie Szwedkę Stinę Nilsson oraz Amerykankę Jessicę Diggins.
W środę odbył się drugi etap kanadyjskiego święta – 10 km stylem klasycznym w Montrealu. Justyna Kowalczyk startowała z odległego miejsca, na linii startu była dopiero 51. (było to spowodowane 51. pozycją w sprincie “łyżwa”). Jednak potem nasza biegaczka wrzuciła piąty bieg i z każdy metrem mijała rywalki niczym tyczki, by szybko przedrzeć się do ścisłej czołówki. Polka walczyła o 4. miejsce, ale niestety na finiszu została wyprzedzona przez poniedziałkową triumfatorkę – Fallę, ale 5. pozycję musimy uznać jako wielki sukces. Justyna pokazała wielką moc i siłę, taką jak za dawnych lat. Jestem przekonana, że gdyby Justyna startowała z bliższej pozycji, nie z jednego z ostatnich rzędów, to miałaby szansę kto wie może nawet na podium, bo trzecia Astrid Jacobsen wydawała się słabnąć z każdym kilometrem. Justyna będzie miała jeszcze okazję biec “klasykiem” – czeka ją sprint, bieg łączony oraz kończący Ski Tour bieg pościgowy na 10 km.
Zwycięstwo na “10” odniosła Therese Johaug, Norweżka od samego początku narzuciła bardzo szybkie tempo i sukcesywnie oderwała się od reszty stawki. Druga na mecie zameldowała się Heidi Weng.
W klasyfikacji całej imprezy Justyna przesunęła się z 51. pozycji na 14. Kolejny start naszej reprezentantki już w piątek – wtedy jednak nie oczekujmy spektakularnego występu – przed Polką kolejna męczarnia – sprint stylem dowolnym w Quebecu.