Przegląd Muzyki Różnej “Staś” to niewątpliwie jeden z najbardziej prestiżowych konkursów muzycznych dla młodzieży w wieku 16–20 lat w naszej okolicy. Jest to szansa dla młodych artystów na wybicie się i wypróbowanie swoich sił na scenie.
27 listopada odbyła się XXVII edycja “Stasia”. Wystąpili na niej:
Jury, czyli: Mieczysław Jurecki – przewodniczący, Grzegorz Kotyłło, Artur Matusewicz oraz Andrzej Bronisz przyznali zespołom takie nagrody jak:
– nagroda za teksty piosenek w języku polskim – Pojazd Zastępczy,
– wyróżnienie słowne – 4people i Canarinhos,
– nagroda dla najlepszego perkusisty – Hoax of Upsala,
– nagroda dla najlepszego basisty – Canarinhos,
– nagroda dla najlepszego gitarzysty – Hoax of Upsala,
– nagroda główna i nagranie singla w studio – Hoax of Upsala.
Gwiazdą wieczoru, występującą po konkursie, był Kortez.
Cały konkurs był utrzymany na wysokim poziomie, artystów słuchało się przyjemnie, a obsługa techniczna była niezwykle profesjonalna. Moją uwagę zaprzątała tylko jedna kwestia: dlaczego występuje jedynie pięć zespołów? W regulaminie widnieje zapis, że na samym konkursie występuje osiem zespołów, które są wybierane we wstępnych eliminacjach przez jury. J. Niećko – opiekun grupy organizującej “Stasia” i nauczyciel wf-u w I LO zdradził, że w tym roku jedynie sześć zespołów zgłosiło swój udział. Jeden zespół natomiast nie spełnił wymogów regulaminu, dlatego nie wystąpił. Jest to dziwna i niezrozumiała sytuacja, ponieważ do tej pory w najgorszym roku jury wybierało uczestników konkursu z dwunastu zespołów. Zdarzały się lata, gdzie artystów zgłaszających swoje kandydatury bywało po kilkudziesięciu.
Co spowodowało, że tak niewielu młodych artystów zgłosiło się na tegoroczną edycje “Stasia”? Brak wiary w siebie czy może zmniejszona liczba zespołów? Mam nadzieję, że wy znacie odpowiedź na to pytanie i podzielicie się nią.
Przecież nie tylko wygrana sprawia, że opłaca się wystąpić na konkursie. Kornel Tomicki z zespołu Pojazd Zastępczy na pytanie o to, co dało jemu i jego zespołowi wzięcie udziału w “Stasiu” powiedział:
Przede wszystkim wypromowanie się i pokazanie lubelskiej społeczności, co jest jak najbardziej na plus, w końcu muzycy, którzy nie mają grupy odbiorców, nie mają po co być muzykami. Do tego jeszcze obycie ze sceną. Każdy z nas miał już wcześniej jakieś przygody z nią związane, ale jednak to umiejętność, którą stale trzeba ćwiczyć. I wreszcie, to był pierwszy, publiczny koncert. Takie wydarzenie po prostu się zapamiętuje jako przyjemną chwilę.