Zostało już tylko 49 dni do inauguracji Mistrzostw Europy. Sezon ligowy się powoli kończy, zawodnicy najlepszych drużyn muszą wykrzesać z siebie maksimum możliwości, by walczyć o najwyższe cele.
Można by rzec, że grozi to kontuzją… ale niekoniecznie. Czasem można wykluczyć się z udziału w poważnym turnieju poprzez zwykłe nieszczęście, a nawet głupotę. Rośnie już liczba piłkarzy, którzy z powodu urazów nie zagrają na europejskim czempionacie we Francji.
Na razie nie są to najpoważniejsze nazwiska, na szczęście, oby było ich jak najmniej, a najlepiej wcale. Grono wykluczonych z Euro 2016 za sprawą kontuzji tworzą na razie tacy zawodnicy jak Portugalczycy – Danny i Fabio Coentrao, Anglik Jack Butland czy też Irlandczyk z Ulsteru Chris Brunt. Z czasem walczy Anglik Jordan Henderson, Niemiec Julian Draxler, a także Francuz Kurt Zouma. To są oczywiście najbardziej znane przypadki, bo choćby kwestia, czy Krzysztof Mączyński zdąży powrócić do formy po kontuzji, nie jest ciekawa dla nikogo poza granicami naszego kraju. Czyli takich Mączyńskich ma pewnie każda z reprezentacji o poziomie Polaków lub niżej, bez których przeciętny kibic mógłby wyobrazić sobie nadchodzący turniej.
Claudio Marchisio gra na podobnej do Polaka pozycji, jednak umiejętnościami ten defensywny pomocnik jest o kilka półek wyżej. I z jego powodu nie tylko Włosi mogą być smutni, należy on po prostu do grona zawodników, których chce się oglądać na takich turniejach. Szkoda, że kontuzja wybiła mu z głowy marzenia o podboju francuskich boisk z drużyną Squadra Azzurra. Pocieszać się zdaje go inny wykluczony z powodu urazu – rezerwowy golkiper włoski Mattia Perin, który w social mediach napisał, żeby Marchisio się nie załamywał i że mogą razem obejrzeć Euro w telewizji.
Wspomniana na początku głupota wykluczyła Francuza Karima Benzemę. Francuska federacja nie wyraziła zgody na powrót napastnika do reprezentacji. Ogólnie mówiąc, smród z końca poprzedniego roku, gdy na jaw wyszło szantażowanie kolegi z reprezentacji Mathieu Valbueny, nadal nie minął. Sam Benzema zdaje sobie chyba sprawę z niesmaku albo po prostu nie chce już pogarszać swojego beznadziejnego wizerunku, gdyż napisał, że „niezależnie co się zdarzy, będzie niebieski na zawsze”.
Wśród urazów również można znaleźć przypadki głupoty, czy jak kto woli, niefarta. Może Santiago Canizares nie wykluczył się poprzez skandale obyczajowe lub podchodzące pod kryminał, ale to, co przydarzyło mu się podczas zgrupowania reprezentacji przed MŚ 2002, musiało doprowadzić do „białej gorączki” ówczesnego selekcjonera reprezentacji Hiszpanii. W hotelowej łazience wypadła mu butelka wody kolońskiej, rozbiła się i odłamek szkła przeciął mu ścięgno jednego z palców w prawej nodze. Co więcej, jest to tylko jedna z wersji. Tak czy owak, bramkarz nie pojechał na mundial do Korei i Japonii, z czego skorzystał rezerwowy Iker Casillas i jak wiadomo miejsca między słupkami nie oddał już przez długi czas. Kto wie zresztą, czy we Francji również nie będzie golkiperem numer jeden, nawet jeśli najwyższy czas na zmianę warty.
Podsumowując, przed turniejem najlepiej nie wychodzić z domu, trzymać się z daleka od czarnych kotów przebiegających drogę czy też od łatwo tłukących się flakoników wody kolońskiej.