Monika Brzostek wraz z Kingą Kołosińską reprezentują Polskę w siatkówce plażowej podczas Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. W rozmowie z MaY Poland siatkarka opowiada o wrażeniach z wioski olimpijskiej, atmosferze w Rio, a także zdradza kulisy inauguracyjnego spotkania z Amerykankami.
MaY Poland: Jak Pani wrażenia z pobytu w Rio? Jest Pani pierwszy raz w Brazylii?
– W Brazylii byłyśmy już kilka razy, więc w Rio to jest już nasza któraś z kolei wizyta. Poprzednie wspominamy bardzo dobrze, więc fajnie było znowu tutaj wrócić. Mam stąd dobre wspomnienia!
Jak będzie Pani wspominała wioskę olimpijską? Bo wiele sportowców skarży się, a jak jest w Pani przypadku, rzeczywiście jest aż tak źle?
– Na początku faktycznie było kilka problemów, szczególnie z przygotowaniem pokoi. Teraz nie mamy na co narzekać i jest naprawdę dobrze. W wiosce jest specyficzny klimat, wszyscy witają się ze sobą. Jest bardzo sympatycznie i rodzinnie.
Wygrałyście pierwszy mecz w turnieju z parą z USA. Chyba lepszego początku nie można było sobie wyobrazić. Jak z perspektywy czasu podsumuje Pani to spotkanie?
– Spotkanie było ciężkie, szczególnie przez warunki, które nie sprzyjały. Wiał silny wiatr i nie było łatwo kontrolować piłkę. Na szczęście to my poradziłyśmy sobie lepiej i wygrałyśmy spotkanie.
Był już czas na przeanalizowanie tego meczu i wyciągnięcie wniosków co było źle, a co dobrze zrobione?
– Dzisiaj mamy analizę meczu wczorajszego i przygotowanie do tego, co nas jutro czeka, czyli spotkania z Rosjankami. Na pewno wieczorem omówimy wszystkie problemy boiskowe.
Teraz przed Wami para z Rosji. Wyczuwalna jest jakaś olimpijska presja, stres?
– Na pewno jakiś stres jest, ale radzimy sobie z nim bardzo dobrze.
Nasi Panowie w pomeczowym wywiadzie powiedzieli, że gra się tutaj świetnie, przy wspaniałej publiczności. Może Pani podpisać się pod tymi słowami?
– Publika jest świetna. Wczoraj na stadionie wszyscy kibicowali, śpiewali i naprawdę miło grało się dla takich kibiców.
Rozmowę przeprowadziła Karolina Snowarska