Film w zasadzie nie jest nawet ekranizacją książki, ale jej remakiem. Rozwiązywanie jednej z najbardziej absurdalnych zagadek w karierze słynnego Herculesa Poirota mieliśmy okazję śledzić na dużym ekranie już w 1974 roku. Tegoroczna produkcja zaskoczyła mnie na początku natłokiem gwiazd w obsadzie. “Willem Dafoe, Penélope Cruz? Johnny Depp jako czarny charakter? To będzie dobre.” – pomyślałem. Generalnie się nie zawiodłem. Film może i nie porwał mnie z fotela, ale bez wątpienia jest to dobry kryminał z intrygującymi osobowościami i zaskakującymi zwrotami akcji.
Na pochwałę zasługują aktorzy, którzy wcielili się w krąg podejrzanych. Każdy z nich miał unikalną, interesującą historię i osobowość. Jednocześnie cechowała ich tajemniczość i samodzielnie odnalezienie winowajcy stawało się trudniejsze z każdym postępem. Klimat dopełniała doskonała scenografia i kostiumy rodem z pierwszej połowy XX wieku. Moim zdaniem najlepiej spisał się wcześniej wspomniany Johnny Depp. Aktor, który od lat udowadnia świetność swojego warsztatu aktorskiego w wielu kasowych hitach, popisał się raz jeszcze. Grany przez niego Ratchett to postać intrygująca, ewidentnie skrywająca mroczną przeszłość. Minus natomiast niestety należy się dla roli słynnego detektywa. Z szybkiego researchu wywnioskowałem, że Poirot to postać bardzo złożona, nietuzinkowa, wielowarstwowa. Mam natomiast wrażenie, że w filmie skupili się jedynie na jego dziwactwach, np. idealnej symetrii dwóch kurzych jajek, oraz ekscentrycznym (i ewidentnie sztucznym) wąsie. Jak dla mnie była to raczej karykatura postaci, aniżeli jej odwzorowanie na dużym ekranie.
Dobra historia kryminalna została (drugi raz) dobrze zrealizowana w realiach kamery. Film wraz z postępem dochodzenia trzymał w narastającym napięciu tak, jak powinien. Portrety psychologiczne podejrzanych były rozbudowane i dobrze przedstawione. Fani literatury Christie mogą podejść do tej produkcji sceptycznie, natomiast ja uważam, że jest to film dobry i warty uwagi.
20th Century Fox