Dziwi mnie postawa niejednych znanych dziennikarzy, którzy wstawiają na swoje facebookowe strony sztampowe życzenia świąteczne. Jeśli nie są w stanie niczego ciekawego przekazać od serca, choćby na takie łatwe okazje jak święta bożonarodzeniowe, to jak tu uwierzyć, że ich artykuły mogą być ciekawe?
A ja sztampowym nie będę, bo jak można takowym być, jeśli chodzi o tematykę sportu?
Życzę wam (i sobie), żebyśmy nie musieli za pół roku oglądać naszych piłkarzy w tradycyjnej formule „mecz otwarcia, mecz o wszystko, mecz o honor” zwieńczonej rzewnym „nic się nie stało”.
Życzę wam, żebyś wasze drużyny odnosiły mniejsze lub większe sukcesy. Ciężka jest dola kibica, jak nie porażki z „ogórkami”, to sprzedaż ulubionego piłkarza. Dobrze, że ja z tego kibicowania wyrosłem. Albo może to dopiero jeszcze przede mną?
Życzę fanom ligi angielskiej, żeby jutrzejszy Boxing Day był dla was udany. Jeśli jesteście fanami najbardziej przepłaconej ligi świata, wtedy wnioskuję, że zdanie w akapicie powyżej jest też dla was. Nie martwcie się, jak Real lub Barcelona nie wykupią waszego ulubieńca, to wtedy okaże się, że piłkarz, którego Liverpool czy inny Manchester sprowadził za grube miliony, tak naprawdę więcej czasu spędza w gabinetach lekarskich lub nocnych klubach.
Więc życzę, żeby wasi ulubieńcy byli potulni jak piłkarze z polskiej ekstraklasy, którzy w ogóle nie piją alkoholu i przestrzegają diety, dzięki czemu osiągają przewspaniałe wyniki.
I żeby absencja polskich klubów w fazie grupowej Ligi Mistrzów nie przedłużyła się o kolejny rok. To już tradycja, ale może Piast Gliwice pokaże wielkiej Legii i wielkiemu Lechowi, gdzie raki zimują? Najpierw im, a później Bayernowi lub Juventusowi…
I mam nadzieję, że jeśli dostaliście pod choinkę książkę o tematyce sportowej, to nie jakaś biografia Messiego lub Ronaldo, których pełno zostało już wydanych przez „pisarzy” trzepiących na tym kasę. Obyście dostali jakąś naprawdę ciekawą lekturę, najlepiej taką, która jeszcze tylko poszerzy wasze horyzonty. Sport niby kojarzony przez niejednych jest z półgłówkami, ale to tylko pozory. Przynajmniej jeśli chodzi o zainteresowanych, nie wykonawców zawodu piłkarza bądź innego przedstawiciela jakiejkolwiek dyscypliny.
***
Skandal po ostatnich zawodach Pucharu Świata w skokach narciarskich! Sportowe Fakty napisały, że…
W środkowej części pierwszej serii uśrednione pomiary wiatru wskazywały podmuchy o sile nawet 1,5 m/s. Skaczący w tych warunkach zawodnicy, w tym Stefan Hula i Kamil Stoch, oddali próby poniżej punktu konstrukcyjnego. Całej sytuacji biernie przyglądało się jury zawodów, które zareagowało dopiero po przeciętnym skoku Noriakiego Kasai. Wówczas przed próbą Romana Koudelki podniesiono belkę z numeru 14 do 16. Paradoks całej sytuacji polegał na tym, że po wydłużenie najazdu, warunki poprawiły się i najlepsi skoczkowie odlecieli reszcie stawki. Dlaczego zatem nie zdecydowano się podnieść rozbiegu wcześniej, gdy wiatr był zdecydowanie mocniejszy? To pozostanie tajemnicą sędziów.
A może by lepiej napisać o fatalnej formie polskich skoczków (co do Kamila Stocha nie ma co kopać leżącego, w odróżnieniu od reszty przynajmniej zdobył kiedyś kryształową kulę), a także postawie ich trenera? To pozostanie tajemnicą WP.