To nie jest mój pierwszy artykuł dotyczący Anity Włodarczyk. Już nie raz pisałem o niej jako o rekordzistce świata, ale teraz po raz pierwszy mogę napisać jako o mistrzyni olimpijskiej. Dzisiaj w Rio de Janeiro stała się mistrzynią kompletną, żywą legendą oraz niekwestionowaną najlepszą miotaczką w historii. Łza się kręci w oku, a duma wręcz rozpiera, gdyż polska ziemia wydała prawdziwą królową lekkiej atletyki.
Początek na rowerze
Jak nie od razu Rzym zbudowano, tak nie od razu Anita Włodarczyk była lekkoatletką. Jeszcze w podstawówce trenowała speedrower, czyli krótko mówiąc żużel na rowerach. W 1998 odniosła ogromny sukces w tej konkurencji, gdyż została drużynową mistrzynią Europy juniorów. Jednak przygoda na dwóch kółkach się skończyła i Anita zajęła się królową sportu. Jeszcze w szkole podstawowej odniosła swój pierwszy sukces w czworoboju, gdyż okazała się najlepszą juniorką województwa leszczyńskiego. W 2001 roku jej pierwszym klubem został Kadet Rawicz, w którym zaczęła od rzutu dyskiem, a rok później dorzuciła rzut młotem. Więc w 2002 roku rozpoczęła się jej przygoda z młotem oraz jeden z najpiękniejszych rozdziałów w historii polskiego sportu.
Fenomen Anity Włodarczyk
Wszystko zaczęło się w 2009 roku, na początku którego pobiła swój rekord życiowy i wygrała zimowy puchar Europy w rzutach lekkoatletycznych. Później nadszedł czas na pierwszy triumf w mistrzostwach Polski, a kilka dni później Anita pobiła krajowy rekord, który należał do zmarłej na początku roku Kamili Skolimowskiej. Warto wspomnieć, że był to wówczas czwarty wynik w historii kobiecego młota i zaczęto dyskutować o Włodarczyk jako jednej z faworytek zbliżających się mistrzostw świata. Mistrzostwa globu w Berlinie były przełomowym momentem w karierze Anity, a dokładniej druga próba w finale. Właśnie wtedy młot rzucony przez Polkę poleciał na odległość 77,96 metrów i tym samym Włodarczyk ustanowiła nowy rekord świata. Polka wpadła w euforię i świętując niesamowity wynik, nabawiła się kontuzji lewej kostki. Jednak żadna z zawodniczek nie była w stanie odebrać naszej zawodniczce mistrzostwa, mimo że ta opuściła trzy kolejne próby, a w ostatniej oddała jedynie triumfalny rzut radości. Właśnie wtedy cały lekkoatletyczny świat był świadkiem narodzin nowej królowej młota. Wyniki uzyskane w 2009 roku przyczyniły się do tego, że Anita otrzymała Złote Kolce – nagrodę dla polskiej lekkoatletki w Polsce, a prezydent Lech Kaczyński przyznał jej Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Świeżo upieczona rekordzistka globu została doceniona również przez lekkoatletyczny świat. Zajęła piąte miejsce w rankingu lekkoatletek Europy oraz została nominowana przez IAAF do tytułu lekkoatletki roku na świecie. Niecały rok później, bo 6 czerwca 2010 roku w Bydgoszczy, poprawiła swój rekord świata. Podczas Enea Cup młot po jej rzucie przekroczył 78 metrów, ale niestety po tym rekordzie znów nadszedł czas na kolejną kontuzję, tym razem kręgosłupa. Do rywalizacji wróciła 30 lipca, ale na mistrzostwach Europy w Berlinie sięgnęła jedynie po brąz. W 2011 roku znów przeszkodą w osiąganiu coraz lepszych rezultatów była kontuzja. Na domiar złego w maju tego roku Anita przestała piastować tytuł rekordzistki świata, gdyż granicę 79 metrów przerzuciła Niemka Betty Heidler. Nadszedł czas na sezon olimpijski i apetyty kibiców wzrosły, gdyż każdy wierzył, że po dwunastu latach od triumfu Kamili Skolimowskiej na najwyższym stopniu olimpijskiego podium może stanąć kolejna polska młociarka. Sukces był bliski, ale niestety lepsza w konkursie finałowym okazała się Rosjanka Tatiana Łysenko, która posłała młot na odległość 78,18 metrów. Anita rzuciła pół metra bliżej, a wynik ten dał jej olimpijskie srebro. Kolejny bój o złoto między Włodarczyk i Łysenko miał miejsce na mistrzostwach świata w Moskwie. Znów lepsza okazała się Rosjanka, gdyż Polka rzuciła 34 cm bliżej, ale wynikiem 78,22 ustanowiła nowy rekord Polski. Na koniec 2013 roku Polka zwyciężyła w prestiżowych rankingach ”Track and Field News” oraz ”All Athletics” na młociarkę sezonu. W czerwcu 2014 roku Anita otrzymała kolejne wielkie wyróżnienie, gdyż czytelnicy oficjalnej strony PZLA wybrali ją na najlepszą lekkoatletkę 25 lat wolnej Polski. Za wyróżnienie odwdzięczyła się już w sierpniu, podczas mistrzostw świata w Zurychu, kiedy to ponownie pobiła rekord Polski i została mistrzynią starego kontynentu. 31 sierpnia Anita ponownie zawitała do Berlina, tym razem na mityng i ponownie na Olympiastadion ustanowiła rekord świata, posyłając młot na odległość 79,58 metrów. Wyczyn ten docenił prestiżowy magazyn Track and Field, który przyznał jej tytuł lekkoatletki roku, a PKOl ponownie przyznał jej Wielką Honorową Nagrodę Sportową. To, że jest specjalistką od rekordu, Anita udowodniła w zeszłym roku. Najpierw 27 czerwca we Wrocławiu podczas zawodów ”Rzut przez Odrę” posłała młot na odległość 79,83 metrów i poprawiła swój rekord globu, rzucając o włos przed linią osiemdziesięciu metrów. Tę magiczną barierę przekroczyła 1 sierpnia zeszłego roku podczas 3. Lekkoatletycznego Festiwalu rzutów im. Kamili Skolimowskiej, w drugiej próbie rzuciła na odległość 81,08 metrów i została pierwszą kobietą w historii, której sztuka przerzucenia 80 metrów się udała.
W końcu złota na olimpiadzie
Do Rio Anita przyjechała, by dodać do kolekcji olimpijskie złoto i stać się mistrzynią kompletną. Nikt chyba nie wierzył, że tak się nie stanie, bo po prostu nasza zawodniczka jest dominatorką, która w ostatnich dwóch latach zostawiła wszystkie rywalki daleko w tyle. Złoto miało być więc formalnością, a więcej zastanawiano się nad tym, czy uda jej się pobić własny rekord świata. Już w eliminacjach pokazała klasę i zdeklasowała rywalki. Po nich stwierdziła, że stać ją na pobicie rekordu, więc trzymaliśmy ją za słowo. Dzisiaj zaczęła od spokojnego rzutu, który dał jej prowadzenie, a w drugiej serii przerzuciła rekord olimpijski. Wreszcie nadeszła wielka, trzecia seria. Anita rzuca i… fenomenalne 82 metry i 29 centymetrów. Nowy rekord świata! Pierwszy rzut powyżej 82 metra w historii kobiecego młota. Euforia Anity, euforia kibiców, euforia narodu. A odległość od drugiej zawodniczki w stawce? Ponad pięć i pół metra! Anita Włodarczyk potwierdziła, że jest najlepszą zawodniczką w historii tej dyscypliny i prawdziwą królową lekkiej atletyki.