Byle do Piątku #81 Gdzie jest Lord? Na pewno nie w kadrze

Rzecz dzieje się w 2015 roku. Dziennikarze duńskiego tabloidu „SE Og HOR” kupują Nicklasowi Bendtnerowi 30 centymetrów ziemi w Szkocji. Dzięki temu ich rodak może już oficjalnie tytułować się Lordem, jak przedstawiano go w prześmiewczych memach.

Kariera Bendtnera to ogromnie ciekawy przypadek. Za pracodawców miał do tej pory tak świetne kluby jak Arsenal Londyn, Juventus Turyn bądź VfL Wolfsburg, a mimo tego dużo bardziej niż jako piłkarz, znany jest jako facet bez piątej klepki. Mimo, że napastnik, to łatwiej mu było zawsze trafiać do baru niż do bramki. Kiedyś cudowne dziecko duńskiej piłki, któremu wybaczano trochę zbyt wiele. Wyjść w nocy z klubu nocnego ze spodniami opuszczonymi do kostek? Nie szkodzi. Rozbić Aston Martina, prowadząc samochód w samej bieliźnie, po czym ledwo ujść z życiem? Cóż, enfant terrible może więcej. Nawet wymachiwać przyrodzeniem w taksówce.

Każda cierpliwość kiedyś się kończy, co więcej, w kilkumilionowym kraju musi się znaleźć w końcu ktoś kto okaże się od ciebie lepszym napastnikiem. Prędzej czy później nie można już być „wiecznym 20-paroletnim talentem”. Co to w końcu ma znaczyć, że jakiś pajac gra na szpicy w reprezentacji, która posiada swoje standardy i ambicje, nawet jeśli nie zagrała ona na ostatnim Euro z udziałem połowy kontynentu?

W końcu ktoś musiał nie powołać piłkarza-skandalisty do reprezentacji i ma to miejsce właśnie teraz. Norweg Age Hereide uznał, że od piłkarza z zaplecza Premier League jest czterech lepszych napastników. Niby ten Bendtner to nie ogórek i gdyby nie jego tryb życia, to pewnie byłby uważany za solidnego grajka, a ogrom memów o nim nie miałby sensu, ale można zastanawiać się nad jedną kwestią. Jakim cudem zagrał on już 73 razy w reprezentacji? Było już tyle nowych szans, tyle skandali, tyle przesiadywania na ławce rezerwowych. Sam Franz Maurer jeszcze niedawno mógłby rzec do piłkarza – czasy się zmieniają, ale Pan zawsze jest w kadrze.

Czas na pobudkę. W wieku 28 lat piłkarz powinien być u szczytu kariery, tymczasem „cudowne, wyrośnięte dziecko” zachodzi w głowę jak wrócić do poważnej piłki. Prowadzenie auta po pijaku, niszczenie mienia, a także ukazywanie swojego buractwa poprzez zasobniejszy portfel nie pozwala zbyt długo na możliwość poważnego traktowania. Jakiś rok temu, Lord uznał, że wrzucenie na Twittera fotomontażu jak trzyma Złotą Piłkę oraz zgłoszenie kandydatury na stanowisko premiera Danii jest ukazaniem „jaki to on jest zabawny”. Niestety, takie sztuczne budowanie wizerunku z maską „dystansu do siebie” nie mogło się udać komuś, kto niedługo wcześniej nie chciał zapłacić za pizzę, a jak „okrutna” obsługa domagała się należności, to zadawał retoryczne pytanie – „czy ty wiesz kim ja jestem?”

Z jego podejściem i w jego wieku, można usłyszeć już ostatni gwizdek wzywający do gry na poważnym poziomie. W Wolfsburgu przegrał z profesjonalizmem, tak jak prawie wszędzie, gdzie tylko trzeba było prezentować jakieś standardy. Z tą całą arogancją i zawyżonym ego byłby nawet zabawny, a nawet mógłby budzić respekt. Ale nie jest Zlatanem. I jak wiemy, to nie o nim tworzą dowcipy na bazie tych o Chucku Norrisie. A może za rok podąży drogą Mario Balotellego, który wyszedł z piłkarskich zaświatów i świetną grą przysłonił swoją głupotę? Jak zacznie strzelać, to nawet nienawidząca go część Danii nie będzie miała zbyt wiele do powiedzenia w porównaniu z tą, która wielbi piłkarza-skandalistę.

Comments

  • No comments yet.
  • Add a comment