Niedawno głośno było o nagłej śmierci reżysera Marcina Wrony na ostatnim Festiwalu Filmowym w Gdyni. Jego nowy film “Demon” wszedł ostatnio na ekrany polskich kin i daje pełną satysfakcję ze spędzonej 1,5 godziny w kinie. Mogę więc powiedzieć, że film ten był pięknym pożegnaniem reżysera ze światem filmu.
Opowiada on historię o dwójce zakochanych, młodych ludzi Polce Żanecie i Brytyjczyku Peterze. Para ma niedługo się pobrać, szykuje wspólne gniazdko w Starym domu- ulubionym miejscu dziewczyny. I tu zaczynają się komplikacje, bowiem Piotr kopiąc na podwórku koparką znajduje… ludzki szkielet. Od tej pory nic nie jest takie samo, mężczyźnie przytrafiają się różne dziwne zdarzenia, ciągle ma brudne ręce, mimo, że nie brudzi ich. Jednak kulminacją wszystkiego jest wesele pary,na którym to Pan Młody widzi…ducha żydówki, który powoli zaczyna go opętywać. Nic nie jest już takie samo. Ta radosna uroczystość zamienia się w prawdziwy koszmar. Rozmowa starego Profesora z duchem żydówki, egzorcyzmy …straszne. Jednak w filmie nie brak groteski, wprowadzonej przez postacie Ojca Żanety, jej brata, Doktora i Księdza. Reszty nie zdradzę…obejrzyjcie sami! Polecam na zimowy wieczór z przyjaciółmi ; )