Powyborczy zamęt powoli zanika. Społeczeństwo zaczyna przyzwyczajać się do zmiany na stanowisku głowy państwa – cichną ostatnie szlochy i lamenty resztek żelaznego elektoratu Platformy nad sromotną porażką Bronisława Komorowskiego. Polska staje u progu jeszcze ważniejszej kampanii – kampanii parlamentarnej, czy może parafrazując poczynania z września 1939 – kampanii październikowej. Internet jednak żyje własnym życiem i memy z Dudą i Komorowskim zaczyna powoli przesłaniać dyskusja nad objęciem w 2020 roku najważniejszego urzędu w państwie przez aktualnego prezydenta Słupska Roberta Biedronia.
Chwilę po północy w pierwszy powyborczy poniedziałek, kiedy w telewizji toczyły się jeszcze gorące dyskusje i debaty w powyborczych studiach Kinga Makowska utworzyła na Facebook’u wydarzenie o nazwie “W 2020 roku głosuję na Biedronia!“. Dziś po 5 dniach do wzięcia udziału w akcji zadeklarowało się już blisko 40 tysięcy użytkowników najpopularniejszego portalu społecznościowego na świecie. Niepozorne wydarzenie stało się największym aktualnie viralem polskiego zakątka internetu i popularnego fejsa. Opis eventu jest krótki i zrozumiały:
No cóż, może jest trochę za wcześnie żeby tak sobie planować, zwłaszcza że pewnie jeszcze nie wiesz, Robert, że kandydujesz.
Tak że masz teraz 5 lat, żeby się przygotować 🙂
Pozdrawiamy,
przyszli wyborcy
I faktycznie. Robert Biedroń zaprzecza jakoby w najbliższych latach miał ubiegać się o stanowisko Prezydenta RP. Mówi, że teraz swoją przyszłość wiąże ze Słupskiem i jak zapowiadał jeszcze w kampanii chciałby przepracować w mieście nad Słupią 2 kadencje. O ile oczywiście wyborcy na to pozwolą. A słupszczanki i słupszczanie mają już za sobą falę entuzjazmu powiewem świeżości i nowości jaką wniósł do miasta Biedroń. Po odspawaniu od prezydenckiego fotela przyspawanego tam przez 12 lat Macieja Kobylińskiego i daniu pstryczka w nos żelaznemu faworytowi w prezydenckim wyścigu z 2014 roku na starcie kampanii, posłowi PO Zbigniewowi Konwińskiemu (powiedzenie do 3 razy sztuka dla niego nie okazało się prawdziwe) nadzieje związane z prezydentem – fenomenem na skalę kraju były olbrzymie, aż nadto. Dlatego szybko przyszło w Słupsku rozczarowanie – począwszy od decyzji kadrowych jak mianowanie jednym ze swoich zastępców byłej radnej Krystyny Danileckiej-Wojewódzkiej, przez częstą nieobecność w mieście na rzecz promowania wciąż swojej osoby w ogólnopolskich mediach po wspomnianą akcję na Facebook’u.
Zastanówmy się jednak jakie szanse miałby Biedroń na wygranie wyborów prezydenckich w 2020 roku i jakim mógłby być prezydentem. Na starcie trzeba jasno i wyraźnie powiedzieć, że złamałby słowo dane mieszkańcom Słupska o dwóch kadencjach w roli prezydenta miasta. To z kolei czyniłoby z niego cynika i hipokrytę. Pamiętajmy, że Biedroń nie raz krytykował polskich polityków za niedotrzymywanie obietnic. Robert jest również bezpartyjny, a wyborów na skalę kraju praktycznie nie da się wygrać bez partyjnego poparcia którejś z liczących się partii na politycznej scenie, choć jak pokazał Paweł Kukiz polskie społeczeństwo jest co raz bardziej zmęczone aktualnym betonowym establishmentem. Tylko, że Kukiz szedł do wyborów z antysystemowymi hasłami. Hasłami których na pewno nie przyswoi Biedroń. Na pewno nie w takiej formie jak Kukiz, a tylko taka forma ma prawo przebić się głębiej do świadomości Polaków. Wracając jeszcze na chwilę do poparcia partii to trzeba zastrzec, ze do 2020 roku jest jeszcze mnóstwo czasu i polska polityka nie raz i nie dwa może wywrócić się do góry nogami i nie wykluczone jest, że powstanie wreszcie wymarzona przez miłośników lewicy partia z lewicowym programem – taka bez Millera i innych postkomunistów, za to z młodymi, pracowitymi i pełnymi pomysłów twarzami. Takimi właśnie jak Robert Biedroń. Jeden z najbardziej pracowitych posłów 2014 roku w parlamencie przy ulicy Wiejskiej w Warszawie.
Polska staje się również co raz bardziej świecka, wręcz antyklerykalna, bardziej otwarta i bardziej tolerancyjna, co sprzyjać będzie Biedroniowi, który od dawna walczy o rozdział kościoła od państwa oraz, jako homoseksualista o prawa mniejszości seksualnych. Przykład Słupska pokazuje doskonale, że co raz rzadziej spoglądamy przy wyborze odpowiedniego kandydata przez pryzmat orientacji seksualnej, a homofobia – kiedyś tak modna, dziś staje się passe.
Robert Biedroń to też nienaganny wygląd, wieczny uśmiech na twarzy i otwartość w stosunku do ludzi i chociaż co raz częściej zamyka się w swoim gabinecie w słupskim ratuszu odcinając od mieszkańców to dalej najbardziej otwarty, kontaktowy, miły i serdeczny polityk jakiego znam. Cechy przed chwilą wymienione w połączeniu z fantastyczną umiejętnością kreowania i promowania swojej osoby w mediach głównego nurtu są niemal gwarancją sukcesu, a na pewno rozgłosu i możliwości dotarcia do szerszego niż większość polityków grona ludzi. Po za tym mainstreamowe media lubią Roberta Biedronia. Bywał swego czasu częstym gościem chociażby Moniki Olejnik w “Kropce nad i” i był bohaterem wielu materiałów w serwisach informacyjnych wszystkich głównych stacji, gazet i portali internetowych – tak jak dziś jest bohaterem mojego artykułu.
Wiemy już zatem jak może wyglądać droga Biedronia do fotela Prezydenta RP. Jak jednak wyglądać będzie były poseł Twojego Ruchu już jako prezydent? To pytanie trudne i ciężko odpowiedzieć na nie jednoznacznie. Możemy dzisiaj tylko gdybać wyciągając wnioski z obserwacji dotychczasowych poczynań Biedronia. Wiele zależy od tego jak przepracuje okres w Słupsku. Dziś już wiemy nad Słupią, że nie jest tak kolorowo jak wielu by oczekiwało a Biedroń nie równa się od razu błyskawiczna zmiana na lepsze. Cudów nie ma. Potrzebna jest ciężka praca, a tej nie boi się prezydent Słupska. Jedną z głównych przeszkód w prezydenturze Biedronia może być skład parlamentu i rządu. Choć Robert sprawia wrażenie człowieka, który potrafi dogadać się z każdą opcją polityczną, prowadzi politykę dialogu i porozumienia, nie działa to już w drugą stronę, bo nie każda opcja polityczna zechce z nim współpracować w obawie o zbytnie wzmocnienie jego pozycji przy jednoczesnym osłabieniu własnej. Niektóre partie polityczne nie chcą w ogóle rozmawiać z nikim, a rok 2020 może być już tym czasem, kiedy takie partie będą znajdować się w parlamencie. Nowy prezydent będzie także musiał skompletować skład swojego gabinetu. To zdecydowanie jeszcze nie czas na takie dywagacje, ale nasuwa mi się na myśl jedno nazwisko. Janusz Palikot. Może będzie to dla niego szansa na powrót do wielkiej polityki w roli np. doradcy prezydenta? Przychodzi mi do głowy jeszcze jeden problem. Dość kuriozalny, ale pewnie wiele osób zadaje sobie takie pytanie, a na pewno nie omieszkałby sobie zadać takiego pytania w 2020 roku polski internet. Kto będzie pierwszą damą? Czy za 5 lat związki partnerskie będą już w Polsce legalne, a może zalegalizowane zostaną już nawet małżeństwa osób jednej płci? W obu przypadkach wątpię, więc pozostaje pytanie czy na stanowisku pierwszej damy pozostanie wakat czy siłą rzeczy w rolę pierwszej damy, aczkolwiek w wydaniu męskim wcielić się będzie musiał partner Biedronia.