Ostatnie wydarzenia w Stanach Zjednoczonych sprawiły, że Amerykanie mogą się bać. Wtopa goni wtopę, a szpilę wbili im nawet Meksykanie.
Spokojnie, chodzi o futbol. Polityka nie łagodzi obyczajów, w odróżnieniu od piłki nożnej. Ostatnie dwie porażki reprezentacji USA raczej nie są tragedią dla Jankesów kochających raczej baseball lub koszykówkę, a nie soccera. Co nie zmienia faktu, że o ile porażkę z Meksykanami 1:2 można było przeboleć, o tyle porażka 0:4 z Kostaryką była kompromitacją.
Co widzi optymista? Najtrudniejsze mecze eliminacji już za nami. Pesymista? Mamy zero punktów i nie awansujemy na mundial! Realista? Czas coś zmienić, żeby się nie skompromitować, gdyż po dwóch meczach eliminacyjnych strefy CONCACAF mamy okrągłe zero punktów. Kto odpowiada za ten stan rzeczy? Trener oczywiście, bo kto inny. Niemiec Jurgen Klinsmann piłkarzem był świetnym, lecz szkoleniowcem jest co najwyżej dobrym. Potwierdza to również za oceanem. Nie robi więcej niż to, czego się od niego wymaga.
Tyle że i to może stracić na aktualności, bo oczywistością wydaje się awans Amerykanów na mundial w Rosji. Niejedni już domagają się zwolnienia Niemca, mimo że dwa lata temu na MŚ w Brazylii USA spisało się przyzwoicie, odpadając w 1/8 finału po dogrywce. Stara generacja w postaci Landona Donovana, Tima Howarda czy Clinta Dempseya zdała się przeminąć. Dwaj pierwsi nie grają już w reprezentacji, a ostatni z nich cieszy się piłkarską emeryturą. Klinsmann próbuje nastawiać zespół ofensywnie, jednak brakuje wykonawców. Jozy Altidore lub Chris Wondolowski to nie ten rozmiar kapelusza. Obrona oraz bramkarz w postaci Brada Guzana również pozostawiają wiele do życzenia…
Jakby tego było mało, poziom strefy północno-środkowoamerykańskiej podrósł. USA i Meksyk nie są już panami i władcami, a do gry o pewien awans na mundial w Rosji wchodzi m.in. ćwierćfinalista ostatniego turnieju – Kostaryka, a zagrozić im może również Panama, która jest tak dobra jak nigdy. Amerykanom brakuje świeżości, lecz jak się o tym przekonać, jeśli Klinsmann nie daje zbyt wielu szans młodym zawodnikom?
Lecz czy jest ku temu powód? Major League Soccer poza wartością marketingową nie ma zbyt wiele do zaoferowania. Co więcej, rozgrywki te są po prostu fatalne, a poziom ichniejszych obrońców jest na poziomie polskiej okręgówki. Nie wierzycie? Włączcie Eurosport 2 nocą, o ile nie szkoda wam porannej pobudki.
Talentów tam na pewno nie brakuje. W Borussii Dortmund przebojem do pierwszego składu wdarł się nastoletni Christian Pulisić, a w Bayernie stacjonuje jeszcze młody Julian Green, który na ostatnich MŚ popisał się ładnym golem przeciwko Belgom. Są oni jedną z wielu nadziei reprezentacji USA. Kolejną z nich wydawać się niedługo będzie następca obecnego selekcjonera. Jeśli porażka 0:4 się powtórzy, wtedy Klinsmann może być “kaputt”.