Sport powinien łączyć, a nie dzielić. Korea Północna i Południowa pozostają w konflikcie od wojny koreańskiej w latach 1950–1953, jednak selfie gimnastyczek z oddzielnych stron barykady, obiegło świat. Zdjęcie stało się hitem internetu. Co dalej?
Choć Korea Północna w nazwie ma słowo demokratyczna, o demokracji nie ma tu mowy. To komunistyczna monarchia, w której władza przechodzi od trzech pokoleń z ojca na syna. Biorąc pod uwagę, że co nowy to grubszy, aż strach pomyśleć jak będzie kiedyś wyglądać następca Kim Dzong Una ważącego obecnie 120 kilogramów. Ogromna potęga nabiera w tym wypadku nowego znaczenia.
To właśnie wnuk twórcy KRLD Kim Ir Sena, wydał swoim sportowcom polecenie przywiezienia z Rio co najmniej pięciu złotych medali. Czyli o jednego najcenniejszego krążka więcej niż z poprzednich igrzysk w Londynie. Kraj na potrzeby propagandy pod wieloma względami jest wiele lat wstecz. Obywatele komunistycznego kraju wierzą do tej pory w istnienie Związku Radzieckiego, a także muszą uznawać jako największego wroga imperialistyczne Stany Zjednoczone oraz sąsiada Koreę Południową. Wymagający wódz oczekuje tylko złota, tak jak miało to miejsce w starożytnych igrzyskach, gdy zdobywca drugiego miejsca po powrocie do kraju był okrywany hańbą. Gdy jednak zawodnik wróci z najcenniejszym krążkiem, może być pewien że zostanie obiektem uwielbienia, nie tylko na potrzeby propagandy.
Sztangista Om Yun Chol wywalczył srebrny medal w Rio, jednak wcale go to nie zadowoliło. Podczas, gdy nawet brąz jest dla wielu spełnieniem dziecięcych marzeń o olimpijskim krążku i efektem wielu lat wyrzeczeń, Chol przeprosił władze KRLD za to… że nie zdobył złotego medalu. Po zakończeniu zawodów zamiast się uśmiechać, prawie płakał. „Przepraszam, że nie byłem w stanie odpłacić Kim Dzong Ilowi złotym medalem. Mam nadzieję okazać swoją wdzięczność wygrywając następnym razem. Nie wydaje mi się, żebym mógł być bohaterem narodowym zaledwie ze srebrnym medalem. Obiecuję, że zrobię wszystko, by wygrywać wszystkie zawody do igrzysk w 2020 roku.” – powiedział po zawodach północnokoreański sztangista, który w przytoczonej wypowiedzi oddawał hołd zmarłemu przed kilkoma laty ojcu obecnemu przywódcy. Nie cieszył się nawet z gratulacji składanych mu osobiście przez ważnego polityka z najwyższego kierownictwa kraju.
Z lewej – “Selfie” gimnastyczek, błyskawicznie obiegła cały świat. Z prawej – propagandowa codzienność w KRLD
Sportowiec może być spokojny, bo w końcu wywalczył medal. Z relacji Lee Chang-Soo, uciekiniera z komunistycznej Korei, judoki, można wyczytać że „za przegraną z południowokoreańskim rywalem na azjatyckich (nie mylić z oficjalnymi o zasięgu światowym) igrzyskach w 1990 roku w Pekinie musiał zamienić treningi na kopalnię węgla.”
Wyjątkiem od reguły, sugerującym poddawanie w wątpliwość wszystkich „ekscesów” tamtejszych władz wobec sportowców, jest występ Korei Północnej na piłkarskich Mistrzostwach Świata w 1966 roku. Wtedy futboliści zza żelaznej kurtyny wyeliminowali butnych Włochów, a także stawili ogromny opór Portugalczykom z genialnym Eusebio. Wybitny dziennikarz sportowy Stefan Szczepłek w swojej książce „Moja Historia Futbolu” napisał – „Koreańczyków nikt nie znał i nie traktował poważnie. Mieli w dodatku dość mizerne warunki fizyczne i angielscy kibice nazywali ich „pony” – kucyki. Włosi mając w drużynie prawdziwych mistrzów – Sandro Mazzolę, Gianniego Riverę, Giacinto Facchettiego i kilku innych – przegrali 0:1 z anonimowym przeciwnikiem, bez doświadczenia, obycia międzynarodowego, szkolonym za podwójną żelazną kurtyną.”
W ćwierćfinale również zapowiadano niespodziankę, bo Portugalczycy po 25. minutach przegrywali z KRLD aż 0:3! Eusebio jednak po raz kolejny ukazał swój geniusz i prawie, że w pojedynkę doprowadził do ostatecznego zwycięstwa 5:3. W nagrodę za godne reprezentowanie ojczyzny Kim Ir Sen zezwolił piłkarzom na pozostanie w Anglii do końca turnieju, a kiedy już powrócili oni do kraju, przywódca obsypał ich orderami. Do dzisiaj piłkarze, którzy dotarli do ćwierćfinału i stali się sensacją turnieju, są w narodzie niezmiernie szanowani. To ostatecznie wysyła między bajki opowiastki, że wódz po powrocie swoich zawodników wysłał ich do kamieniołomów ze względu na niezadowalający rezultat.
Co do piłkarzy, którzy nie wyszli z grupy na Mundialu 2010, tak pewne już to nie jest, bo i nie byłoby za co ich nagradzać. Winowajcy trzech porażek z kolejno Brazylią, Portugalią i Wybrzeżem Kości Słoniowej, mieli podobno zostać publicznie upokorzeni po powrocie do kraju, a trener kadry za karę pojechał pracować na budowę. Tylko jak wtedy wytłumaczyć szerokiemu gronu odbiorców propagandowej telewizji, że piłkarze zhańbili kraj, jeśli Pani w odbiorniku mówiła o fantastycznych zwycięstwach Korei Północnej na MŚ? Nawet jeśli wszystkie bramki wyglądały łudząco podobnie, gdyż z jednej, jedynej bramki jaką udało im się strzelić na turnieju, w telewizji tworzyli propagandowe materiały.
Wspomniane na początku gimnastyczki 17-letnia Lee Eun-Ju (Korea Południowa) i 27-letnia Hong Un-Jong (Korea Północna) zapozowały do wspólnego zdjęcia, które udostępniono na Twitterze już prawie 24 tysiące razy. Od razu posypały się żarty jednoznacznie sugerujące, że efektem będzie zesłanie tej drugiej do obozu pracy. Prawdopodobnie nie dowiemy się jak będzie naprawdę. Dziennikarz „Rzeczpospolitej” Rafał Tomański słusznie zwrócił uwagę, że „warto zwracać uwagę na to, co mówią i robią sportowcy z Północy.” dodając iż „każdy ich gest oraz słowa zawierają potencjalnie więcej treści niż oni sami są upoważnieni do wyrażania.”