Komputer, telefon, tablet – bez tych gadżetów ciężko nam jest żyć w dzisiejszych czasach, a dla niektórych jest to nawet niemożliwe. Wszystkich tych rzeczy używamy do kontaktowania się, rozmawiania, pracy, czy też traktujemy jako formę spędzania czasu wolnego.
Tak naprawdę niewiele osób zdaje sobie sprawę z konsekwencji ciągłego używania tych sprzętów. Prawdopodobnie mało kto byłby w stanie przeżyć tydzień bez elektroniki, a w każdym razie byłoby to bardzo ciężkie. Mówiąc o konsekwencjach, mam na myśli nie tylko uzależnienia, chociaż nimi też trzeba się martwić i przede wszystkim umieć je rozpoznać, bo częste korzystanie z technicznych nowinek nie jest od razu uzależnieniem, jak twierdzą niektórzy (gdyby tak było, to można by powiedzieć że wszyscy jesteśmy uzależnieni). Jednak to nie znaczy, że należy bagatelizować ten temat. Opowiem teraz o sytuacjach oraz o zachowaniu osób uzależnionych od elektroniki.
Po pierwsze, osoba uzależniona od chociażby komputera to nie osoba, która spędza dużo czasu przed komputerem, ale taka, która po uniemożliwieniu korzystania z tego sprzętu zachowuje się inaczej. Może to być bezsenność, ospałość, depresja, nieczułość. Jedni mogą reagować agresją, wpadać w furię, inni przestają odróżniać świat rzeczywisty od świata cybernetycznego, zdarzają się próby samobójcze. Takie zachowania wymagają natychmiastowej reakcji, bo w tym wypadku pozbawienie dostępu do elektroniki, czy ograniczenie go, w niczym nie pomoże.
Inną konsekwencją są tak zwani cyber-zombie. Tak naprawdę część osób uważa ich za uzależnionych, a inni mówią, że takie osoby niczym się nie wyróżniają. Chodzi to o ludzi, które idąc przez miasto, patrzą w telefon, a nie pod nogi. Teoretycznie robi tak co drugi człowiek, jeśli nawet nie każdy, ale mi samemu ciężko jest stwierdzić czy to rzeczywiście zagrożenie, biorąc pod uwagę, że sytuacje, w których ktoś np. uderza głową o słup, bo nie widział go przez telefon są raczej rzadko spotykane, co nie znaczy, że trzeba to bagatelizować.
Na dobrą sprawę, część osób to czytających nie uzna żadnej z tych rzeczy za poważne zagrożenie, albo zgodzi się tylko z połową. Czy to źle? Tak naprawdę sam nie wiem, bo jeśli chodzi o ten temat to można powiedzieć, że co człowiek to inna opinia.