Ostatnimi czasy w świecie biegów narciarskich niewiele się zmieniło – obserwujemy ciąg dalszy dominacji Norweżek, Bjoergen szykuje się do rychłego powrotu, a Justyna Kowalczyk zgodnie z zapowiedziami startuje w kolejnym maratonie.
Tydzień temu karawana Pucharu Świata przeniosła się do słoweńskiej Planicy. Ten ośrodek narciarski nie był dotąd kojarzony z dyscypliną Justyny Kowalczyk, ale mówiąc “Planica”, od razu myśleliśmy o skokach narciarskich i konkursach na Letalnicy. Jednak to nic mylnego, tym razem ugoszczono biegaczki. Wśród nich nie było Justyny Kowalczyk, która zrobiła sobie dwutygodniową przerwę od reżimu startowego. Decyzja Polki absolutnie nie może dziwić: po pierwsze stylem dowolnym Justyna nie zanotowałaby świetnego rezultatu, a w sztafecie jedna Justyna niczego nie zwojuje.
Jednak mimo wszystko sprinty stylem dowolnym stały na bardzo wysokim poziomie. Bardzo dobrą dyspozycję po raz kolejny udowodniła młoda Szwedka – Stina Nilsson, która już na dobre zadomowiła się w światowej czołówce. W finale wyprzedziła dwie Norweżki: Astrid Jacobsen oraz Heidi Weng. Niespodziewanie słabo w wielkim finale pobiegła Oestberg, która zajęła 4. miejsce. Do Planicy nie przyjechała liderka Pucharu Świata i zwyciężczyni Tour de Ski – Therese Johaug.
Nazajutrz w Planicy zorganizowano sprinty drużynowe – faworyzowane Norweżki od samego początku biegły bardzo mocno, wyprzedzały o kilka sekund Szwedki. Jednakże szwedzka sztafeta biegnąca w składzie: Stina Nilsson i Ida Ingemarsdotter odrobiły minimalną stratę i jeszcze dołożyły kilka sekund, pewnie wygrywając z Wikingami. Zapewne niespodzianką jest trzecie miejsce sztafety z Niemiec.
Wczoraj konkurs PŚ zawitał do Czech, do Novego Mesta, gdzie rozegrano 10 km stylem dowolnym. Justyna Kowalczyk tak jak w Planicy nieobecna, ale to nie oznacza, że Polka ma wolne od startów. Dzisiaj wzięła udział w maratonie, ale o tym potem.
Wróćmy na moment do Pucharu Świata. 10 km stylem dowolnym najszybciej pokonała Therese Johaug, która wyprzedziła Astrid Jacobsen i Jessicę Diggins. Jednak to nie było zwycięstwo zdecydowane, druga Jacobsen straciła do filigranowej koleżanki zaledwie 4 sekundy, a Amerykanka Diggins nieco ponad 9.
Teraz garść informacji o świeżo upieczonej mamie, czyli Marit Bjoergen. Norweżka będąc w stanie błogosławionym, mówiła przed kamerami, że chce jeszcze wrócić w tym sezonie, chociaż na kilka biegów. Widać, że Norweżka nie rzuciła słów na wiatr – niecały miesiąc po porodzie przypięła narty i zaczęła trenować. Bjoergen prawdopodobnie weźmie udział w drugiej części mistrzostw Norwegii.
Dzisiaj Justyna Kowalczyk wzięła udział w kolejnym biegu maratońskim. Tym razem Polka wystartowała w La Diagonela, liczącym 55 kilometrów. Justyna nie osiągnęła tak dobrego rezultatu jak w innych maratonach, w których startowała, ale to wcale nie oznacza, że start był zły. Choć sama zainteresowana napisała na Twitterze:
Jejusiu, moje tricepsy – łyżki nie podniosę 😉 I taktyka i technika maratońska na dwóję! Za tydzień kolejne 70 km nauki!
Jednakże myślę, a wręcz jestem przekonana, że Justyna swoje już zrobiła dla polskiego sportu i teraz może wziąć narty i pobiegać dla przyjemności… Zdaję sobie sprawę, że przyzwyczaiła nas do niesamowitych sukcesów, czasami wydawałoby się nieosiągalnych, ale dajmy dziewczynie odpocząć. A tytuły artykułów typu “słaba Kowalczyk w maratonie”, “odległe miejsce we Włoszech” moglibyśmy sobie darować.
Jeżeli 9. miejsce jest słabe, to ja chyba w innym świecie żyje…