Pierwszy mecz, rozgrywany po przerwie zimowej w Szczecinie, był jednocześnie ostatnim meczem 22. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Zmierzyły się w nim Pogoń Szczecin i Korona Kielce, a sędzią głównym spotkania był Jarosław Przybył.
Pogoda w czasie meczu była fatalna, ale emocje rozgrzewały kibiców zarówno na stadionie, jak i przed telewizorami. Już od pierwszej minuty piłkarze musieli udaremniać swe wzajemne ataki. Te nieudane nie zniechęciły jednak zawodników Korony do dalszej rywalizacji. Co działo się na boisku?
Już w 7. minucie Bartłomiej Pawłowski wykonał rajd z piłką i mocnym strzałem skierował ją do bramki, co wyprowadziło kielczan na prowadzenie. Niecałe dziesięć minut później goście chcieli podwyższyć wynik, udaremnili to jednak piłkarze Pogoni. Niezrażeni odbiorem piłki kielczanie wyprowadzili kolejną akcję, dzięki której podwyższyli swoje noty. Faulem zakończyła się wymiana piłek w 20. minucie. Listkowski zaatakował Łukasza Sierpinę, wskutek czego został ukarany żółtą kartką, a kielczanie wykonali rzut wolny – jednak stracili piłkę. Natychmiastowo wykorzystał to Ádám Gyurcsó, wyprowadzając kontrę. Matras niedokładnie przyjął podanie od nowego zawodnika drużyny ze Szczecina i akcja skończyła się bez próby strzału. Ten błąd próbował naprawić Akahoshi, podając do Mateusza Matrasa, który pojawiał się przy prawie każdej akcji. Podał do Czerwińskiego, ten niestety stracił piłkę w samym polu karnym.
W późniejszych minutach obydwie drużyny na zmianę prowadziły akcje, nie wychodząc jednak poza środkową część boiska. Tempo akcji trochę zwolniło i nie skończyła się ona nawet żadną próbą strzału. W 33. minucie sędzia zadecydował o rzucie wolnym dla gospodarzy spotkania na wysokości pola karnego po faulu na Murawskim. Gyurcsó mocno uderzył piłkę w stronę nabiegającego Jakuba Czerwińskiego, ale została ona złapana przez bramkarza. Kolejnej szansy na zmniejszenie różnicy goli nie wykorzystał Dvalishvili. Na 20. metrze Pawłowski próbował rozpocząć akcję dla Korony. Plany pokrzyżował mu nowy pomocnik Pogoni. Już chwilę później Lewandowski rozpoczął atak podając właśnie do Gyurcsó, ten zaś kopnął piłkę do Matrasa, a on do Murawskiego, który dośrodkował ją Akahoshiemu. Futbolówka wróciła następnie do Matrasa, ale została mu odebrana. Japończyk jeszcze raz próbował namieszać podaniem do Węgra, efekt – piłka znów została Pogoni zabrana. W 42. minucie żółtą kartkę dostał Bartłomiej Pawłowski za sfaulowanie Matrasa.
Ostatnią akcją pierwszej połowy zakończonej w regulaminowym czasie był wykonywany przez Łukasza Sierpinę korner, kierujący piłkę w pole karne, gdzie wybił ją Matras. W przerwie na murawie pojawili się zawodnicy drużyny Pogoni Stars – świeżo upieczeni mistrzowie polski oldbojów – aby zaprezentować kibicom zdobyty przez siebie puchar.
Na początku drugiej połowy spotkania, trener Michniewicz zdecydował się na zmianę w składzie Pogoni – zamiast Listkowskiego na boisku pojawił się Łukasz Zwoliński. W tej części spotkania oba zespoły postanowiły atakować. Najpierw strzał Pawłowskiego obronił Słowik, a sędzia odgwizdał spalonego w czasie kontry gospodarzy. Kolejne 10 minut gry to przede wszystkim próby zmniejszenia różnicy bramkowej Pogoni – wszystkie jednak zakończone bez efektów. W 59. minucie w polu karnym Korony wywiązała się szarpanina, wynikiem której był gol Rafała Murawskiego, zmniejszający przewagę gości.
Pół godziny przed końcem meczu Nunes zmienił na murawie Lewandowskiego, a zaraz po nim zmianę wprowadził trener Brosz – Fertovs zamiast Trafforda. Następne minuty to wymieniane podania obu ekip. W międzyczasie do wejścia na boisko przygotował się powracający z wypożyczenia do 1. ligi Dawid Kort, zmieniający na murawie Akahoshiego. Pod bramką Małkowskiego znowu wyniknęło zamieszanie. Fraczczak próbował strzału lewą nogą, został zablokowany i piłka trafiła pod nogi Korta, ten natomiast podał do Murawskiego, on do Matrasa, piłka wróciła do Korta, dośrodkował do Frączczaka i wybił ją Sierpina. W 70. minucie Adam Frączczak znów zagościł w polu karnym, a piłka odbita od słupka trafiła do bramki, doprowadzając do remisu. Kielczanie rozpoczęli ataki, by przywrócić sobie prowadzenie, lecz ich próby skutecznie udaremniali granatowo – bordowi. Gra toczyła się dalej, jednak kielczanie podawali sobie piłki bez efektów. Wielokrotnie wymieniali między sobą podania w okolicach środka boiska. Trytko i Pawłowski rozpoczęli atak, który szybko udaremnił Czerwiński. Obrońca Pogoni rozpoczął tym samym kontratak, podał do kapitana Portowców, ten do Ádáma Gyurcsó i Węgier pewnym strzałem umieścił piłkę w bramce, wyprowadzając swoją drużynę na prowadzenie. Kielczanie próbowali jeszcze ugrać coś w tym spotkaniu, ale nic z tego nie wyniknęło.
To samo działo się po drugiej stronie boiska, gdzie szczecinianie chcieli zwiększyć wynik. Pozostał on jednak bez zmian. W 86. minucie mocno sfaulowany został Murawski, przez co na murawie pojawili się medycy. Sędzia doliczył do podstawowego czasu gry 3 minuty, które chcieli wykorzystać Gyurcsó i Zwoliński. Piłka została wybita. W ostatnich sekundach arbiter podyktował rzut wolny dla kielczan. Sierpina niecelnie dośrodkował piłkę i na tej akcji mecz się zakończył. Zawodnikom Korony Kielce jeszcze nigdy nie udało się pokonać Pogoni na stadionie w Szczecinie i tym razem również się to nie udało.
Pogoda nie przeszkodziła w kibicowaniu – pomimo deszczu mecz z trybun oglądało 5124 widzów.