Euro #10 – pękająca piłka, rwane koszulki i awans malutkich

Za nami sądna niedziela dla grupy A, w której doczekaliśmy się rozstrzygających spotkań. Jednak dzisiejszy wieczór należał do producentów sprzętu sportowego, którym antyreklamę zaserwowali piłkarze Szwajcarii i Francji. W cieniu kuriozalnego spotkania w Lille, malutcy i skazywani na pożarcie, wywalczyli trzecie miejsce i czekają na to, co przyniesie im los.

Mecz pękających piłek i rwanych koszulek

Jak dobrze, że producenci sprzętu sportowego nie produkują środków antykoncepcyjnych, gdyż gdyby trwałość ich prezerwatyw była na poziomie sprzętu podczas meczu Francja – Szwajcaria, to na program 500+ trzeba byłoby przeznaczyć kolejne miliony. Cztery koszulki reprezentacji Szwajcarii jeszcze podczas spotkania musiały trafić do kosza, gdyż po prostu się porwały. Wyprane w nowym Perwollu? Prędzej w Domestosie z domieszką popularnego kreta. Jeszcze większe kuriozum mogliśmy zaobserwować w 54. minucie, kiedy na piłkę nadepnął Behrami, a ona dosłownie nie wytrzymała ciśnienia i z Beau Jeu Ball zrobił się Beau Jeu Flak. Ciśnienie w piłce było zdecydowanie większe niż w szeregach Francji i Szwajcarii. Obie reprezentacje podeszły do ostatniego spotkania z dość dużą rezerwą, gdyż przy remisie ”i wilk był syty i owca cała”, więc presja nie towarzyszyła piłkarzom. Jedyną stawką w tym meczu było pierwsze miejsce w grupie, na którym Szwajcarom widocznie nie zależało, gdyż dali się zdominować gospodarzom turnieju. Ci natomiast zamiast zdobywać bramki, to nieskutecznie straszyli kibiców z alpejskiego kraju. Obijali poprzeczkę, bramkarza i banery za bramką. Nawiasem mówiąc, to szczęście, że po którejś poprzeczce bramka nie podzieliła losu piłki. Francuzi grali ładnie, atakowali, ale tym razem Payet nie zdołał przełożyć tego na choćby jedną bramkę.       Na pochwałę zasługuje Pogba, który popisał się nie tylko podarciem dwóch Szwajcarskich koszulek, ale także kilkoma efektownymi akcjami. W szeregach Szwajcarii pochwalić należy Sommera, który dzielnie bronił dostępu do bramki i nie skapitulował pod naporem francuskiej ofensywy. Wynik zakończył się wynikiem 0:0 i obie ekipy mogą już wyczekiwać rywali w pierwszej rundzie pucharowej. Wysoce prawdopodobne jest, że Szwajcaria zmierzy się z Polską, o ile Polacy pozostaną na zajmowanej drugiej lokacie. Oczywiście  jednak liczymy na pierwsze miejsce w grupie, choć w przypadku starcia z Szwajcarami wiemy jedno – koszulki to my mamy trwalsze.

Francja – Szwajcaria 0:0 (0:0)

Francja: Lloris – Sagna, Rami, Koscielny, Evra – Sissoko, Cabaye, Pogba – Coman (63. Payet), Gignac, Griezmann (77. Matuidi)

Szwajcaria: Sommer – Lichtsteiner, Schaer, Djourou, Rodriguez – Behrami, Xaha – Shaquiri (79. Fernandes), Dzemaili, Mehmedi (86. Elvedi) – Embolo (74. Seferović)

 

Malutcy czekają na awans

Drugi mecz miał zdecydowanie większą stawkę, gdyż przegrany automatycznie żegnał się z francuskimi boiskami. Natomiast zwycięzcom pozostało oczekiwanie rozstrzygnięć w innych grupach i nadzieja na dostanie się do grupy czterech ”lucky loser’ów”. Przed meczem cichym faworytem byli Rumunii, którzy w meczu otwarcia dzielnie walczyli z faworyzowanymi Francuzami, a w drugiej kolejce urwali dwa punkty Szwajcarom. Albańczycy natomiast postawili wszystko na jedną kartę, gdyż nikt nic od nich nie wymaga, bo to w końcu ich pierwszy wielki turniej i każda bramka byłaby wielką uciechą dla tego bałkańskiego narodu. Widać to było na boisku, gdyż to Albania miała więcej spontanicznych ataków, a Rumunii musieli uciekać się do przewinień, by zatrzymywać walecznych rywali. Albańczycy dobrą grę zwieńczyli w 43. minucie, kiedy to Sadiku wykorzystał dobre podanie w głąb pola karnego i głową pokonał rumuńskiego bramkarza. Zapanowała euforia, gdyż był to historyczny moment reprezentacji znad Adriatyku. Pierwszy gol na wielkim turnieju i wizja wygrania meczu. W drugiej połowie Albańczycy nie zwolnili tempa i to oni byli bliżej strzelenia drugiej bramki. Jednak kibice goli się nie doczekali, a Albańczycy po ostatnim gwizdku mogli rozpocząć świętowanie, gdyż dokonali historii i to oni liczą się dalej w grze o fazę pucharową. Gdy emocje już opadną, zacznie się śledzenie wyników innych grup, bo korzystne wyniki mogą im dać awans, co na pewno będzie niemałą sensacją. Natomiast Rumunii uronili łzę, gdyż dziś ich francuska historia się skończyła. Teraz mogą zacząć przygotowywać się do jesiennego meczu z Polską, którym rozpoczną eliminacje do rosyjskiego mundialu.

Albania – Rumunia 1:0 (1:0)

Bramki: Sadiku (43.)

Albania: Berisha – Hysaj, Ajeti, Mavraj, Agolli – Abrashi, Basha (83. Cana), Memushaj – Lila, Sadiku (59. Balaj), Lenjani (77. Roshi)

Rumunia: Tatarusanu – Sapunaru, Grigore, Chiriches, Matel – Prepelita (46. Sanmartean), Hoban – Popa (68. Andone), Stanciu, Stancu – Alibec (57. Torje)

Comments

  • No comments yet.
  • Add a comment