Ostatnia kolejka w grupie B była o tyle emocjonująca, że wszystkie grające w niej drużyny miały przed rozpoczęciem spotkań szansę na awans. W najlepszej sytuacji znajdowali się Anglicy, którym do zajęcia pierwszego miejsca wystarczał remis z trzecią Słowacją. Na potknięcie “Synów Albionu” czekali natomiast inni wyspiarze – Walijczycy, którzy w Tuluzie podejmowali Rosję. Piłkarze “Sbornej” także nie byli jednak na straconej pozycji, ponieważ zwycięstwo dawało im awans. Kto wyszedł zwycięsko z tych zawiłych spekulacji?
Nudny mecz straconych szans
Powiedzieć, że mecz Anglii ze Słowacją nie zachwycił to nic nie powiedzieć. Starcie zapowiadane jako walka o pierwsze miejsce w grupie i prawo do gry z teoretycznie słabszym rywalem w 1/8 finału wpisało się niestety w mizerne średnie strzelanych bramek podczas trwającego turnieju. Jedynym co zadziwiło była pierwsza jedenastka desygnowana do gry przez selekcjonera Anglików Roya Hodgsona. Szansę debiutu na francuskich boiskach dostali m.in. Ryan Bertrand, Jordan Henderson czy Nathaniel Clyne.
Przewaga wyspiarzy w przeciągu całego meczu była niepodważalna. Nie umieli oni jednak pokonać dość spójnej i momentami desperacko organizującej się defensywy Słowaków. Pierwszą okazję już w 9. minucie miał Daniel Sturridge. Anglik oddał strzał z kilku metrów, ale w odpowiednim momencie nogę zdążył włożyć bramkarz Pekarik. Osiem minut później wyspiarze powinni wyjść na prowadzenie. Do wybitej w kierunku pola karnego piłki dopadł Jamie Vardy, jednak będąc w sytuacji sam na sam z bramkarzem Słowaków, trafił prosto w niego. Ostatnią dobrą szansę przed przerwą Anglicy stworzyli sobie w 33. minucie, ale po raz trzeci górą był Pekarik, który tym razem obronił strzał Lallany. Do szatni wyspiarze schodzili z poczuciem niewykorzystanej szansy na spokojne liderowanie w grupie B.
W drugiej połowie gra nieco się wyrównała. Pierwszą dobrą okazję stworzyli sobie Słowacy, a konkretnie Vladimir Weiss, którego atomowe uderzenie sparował Joe Hart. Anglicy poczuli zagrożenie i postanowili odzyskać kontrolę nad spotkaniem. Niemalże popłaciło. Wprowadzony na boisku młodziutki Dele Alli był już prawdopodobnie pewny swojego pierwszego trafienia na Euro, ale w ostatnim momencie piłkę z linii bramkowej zdołał wybić Martin Skrtel. Do końca spotkania optyczną przewagę posiadali Anglicy, którzy nie potrafili jednak znaleźć sposobu na sforsowanie szczelnej obrony Słowaków. Po końcowym gwizdku zdecydowanie bardziej cieszyli się nasi południowi sąsiedzi. Zdobywając cztery punkty, zajęli trzecie miejsce w grupie, ale ich dorobek pozwala realnie myśleć o grze w 1/8 finału. “Synowie Albionu” natomiast, niejako na własne życzenie, stracili pierwsze miejsce w grupie B, a to, mimo awansu, może w konsekwencji przynieść im trudniejszych rywali w dalszej fazie turnieju.
Słowacja – Anglia 0:0
Słowacja: Kozacik – Pekarik, Skrtel, Durica, Hubocan – Mak, Kucka, Pecovsky (67. Gyomber), Hamsik, Weiss (78. Skriniar) – Duda (57. Svento)
Anglia: Hart – Clyne, Cahill, Smalling, Bertrand – Henderson, Dier, Wilshere (56. Rooney) – Lallana (60. Alli), Vardy, Sturridge (76. Kane)
Debiutant zachwycił
Przed rozpoczęciem spotkania reprezentacje Rosji i Walii były w diametralnie innych położeniach. Piłkarze z największego kraju świata w dwóch pierwszych spotkaniach zdobyli zaledwie jeden punkt, co w oczach ich kibiców zostało odebrane jak porażka. Poza wynikami także forma prezentowana przez piłkarzy Leonida Słuckiego mogła pozostawiać wiele do życzenia. Natomiast z Walijczykami, jako z debiutantami, nikt nie wiązał większych nadziei przed turniejem, dlatego trzy punkty wywalczone w dwóch pierwszych, trudnych meczach były traktowane w kraju jako powodzenie i szansa na realną walkę o awans do 1/8 finału.
Przedstawione wcześniej nastawienie widać było od pierwszych chwil meczu w Tuluzie. Już po dwóch minutach szansę na zdobycie gola po szybkiej kontrze miał gwiazdor Walijczyków – Gareth Bale – ale jego strzał zdołał obronić Akinfiejew. Z minuty na minutę piłkarze Chrisa Colemana nacierali coraz mocniej. W końcu w jedenastej minucie kapitalne prostopadłe podanie od Joe Allena efektowną podcinką wykończył Aaron Ramsey. Bramka nie złagodziła jednak apetytów świetnie tego dnia dysponowanych wyspiarzy. Dziesięć minut później było już 2:0. Gareth Bale świetnie rozprowadził kontratak, który na gola zamienił Neil Taylor. Rosjanie byli zupełnie bezradni w starciu z szybkimi atakami rywali. Jedyną dobrą szansę do strzelenia gola dla “Sbornej” w 27. minucie zmarnował Artem Dzyuba, który przegrał pojedynek sam na sam z walijskim bramkarzem Hennesseyem. Znając wynik z drugiego spotkania, Walijczycy schodzili na przerwę jako liderzy grupy B.
Druga odsłona spotkania zaczęła się spokojniej. Jedyną dobrą sytuację miał Bale, który ponownie przegrał pojedynek z bramkarzem “Sbornej”. Dopiąć swego udało mu się jednak w 67. minucie. Ramsey przeprowadził ładną indywidualną akcję, podał prostopadle do zawodnika Realu, a ten umieścił piłkę obok bezradnego Akinfiejewa. Dla Bale’a była to już trzecia bramka na francuskim czempionacie, co uczyniło go tym samym liderem klasyfikacji strzelców. Ta sytuacja zamknęła jakiekolwiek emocje w tym meczu, który z jednej strony był pokazem siły grających do bólu skutecznie Walijczyków, a z drugiej demonstracją bardzo słabej formy, w jakiej pojawili się we Francji reprezentanci Rosji. Dzięki temu zwycięstwu wyspiarski debiutant zajął pierwsze miejsce w grupie B. Do domu wracają natomiast piłkarze Leonida Słuckiego, który niedługo po meczu podał się do dymisji. Patrząc na dzisiejszą grę Walijczyków, można zacząć się zastanawiać, czy 1/8 finału na pewno jest szczytem możliwości reprezentacji liderowanej przez Garetha Bale’a.
Rosja – Walia 0:3 (0:2)
Rosja: Akinfiejew – Smolnikow, W.Bieriezucki (46. A.Bieriezucki), Ignaszewicz, Kombarow – Mamajew, Głuszakow – Smołow (70. Samiedow), Szyrokow (52. Gołowin), Kokorin – Dziuba
Walia: Hennessey – Gunter, Chester, A.Williams, Davies, Taylor – Allen (74. Edwards), Ledley (76. King), Ramsey – Bale (83. Church), Vokes