,, Listy do M 2” w reżyserii Macieja Dejczera jest filmem określanym jako hit ostatniego miesiąca jeśli nie roku. W tym wypadku nie obeszło się bez wielkiej reklamy, której nie dało się nie zauważyć. Idąc do kina w pełnym świątecznym nastawieniu spodziewałam się dużej dawki śmiechu niestety albo stety został on przełamany łzami widzów którzy wczuli się w wątki bohaterów. Odniosłam wrażenie, że niektóre teksty próbowały być pisane na siłę, bo nie zawsze było się z czego śmiać w momencie kiedy śmiech był oczekiwany.
Jeśli chodzi o obsadę, to czytając ulotkę informacyjną można było się zachwycić pełnią gwiazdorskiej obsady: Tomasz Karolak, Maciej Stuhr, Agnieszka Dygant, Piotr Adamczyk i wiele innych ikon polskiego kina. Film oczywiście ciągnie wątki z poprzedniej części, ale nową postacią jest Redo( Maciej Zakościelny) który idealnie odwzorowuje akcje niczym z klasycznej komedii romantycznej- ma idealną narzeczoną ale spotyka inna kobietę, motylki w brzuchu i miłość wygrywa. Najbardziej zabawnym bohaterem jest Święty Mikołaj(Tomasz Karolak) , który wcale nie jest taki święty, lecz to nie jest najważniejsze, ponieważ Mel postanawia przypomnieć swojemu synowi, że ma ojca. Karina oraz Szczepan Lisieccy nadal się kłócą, a Mikołaj Konieczny próbuje zrobić poważny krok w swoim życiu. Cała Warszawa jest zasypana śniegiem, jest Mikołaj, są choinki, wszystko to doskonale odzwierciedla klimat Bożego Narodzenia.
Jeśli lubi ktoś wypady do kina w szerszym gronie to z pewnością jest to film dla niego. Film może nie zachwyca, ale na pewno polubią go osoby, które kochają święta oraz radość jaką za sobą niosą.