Ostatni dzień grupowych zmagań dobiegł końca. Gdańsk przez kilka dni gościł zawodników z Danii, Węgier, Czarnogóry i Rosji. Jednak miejsce w drugiej rundzie przysługuje tylko trzem zespołom. Środa (20.01) byłą więc dniem sądu ostatecznego. Dania była pewna awansu już po drugim dniu rywalizacji. Dzisiaj dołączyły do niej drużyny Rosji oraz Węgier.
Dla graczy Czarnogóry potyczka z Rosją była meczem o „być albo nie być”. We wcześniejszych spotkaniach, mimo naprawdę dobrej gry, nie udało jej się zdobyć żadnego punktu. Początek ostatniego meczu w jej wykonaniu także nie zwiastował korzystnego wyniku. Po 15 minutach Rosja prowadziła 9:5. Czarnogórzanie mieli spore problemy ze sforsowaniem obrony rywala, a gdy im się to udawało, często murem nie do przejścia okazywał się bramkarz – Wiktor Kirejew. Pod koniec pierwszej połowy gracze z Czarnogóry otrzymali spora dawkę dopingu od licznie zgrmadzonych polskich oraz duńskich kibiców, ale tym razem na niewiele się to zdało. Po 30 minutach Rosjanie wciąż wygrywali (14:9).
W drugiej partii gra obu ekip nie uległa zmianie – na boisku wciąż dominowali Rosjanie. Za to publiczność coraz zacieklej kibicowała drużynie z Czarnogóry. Okrzyki jednak paradoksalnie pomogły Rosjanom, bo po 15 drugiej części spotkania mieli oni 7-punktową przewagę nad swoimi rywalami, która niedługo później wzrosła do 9 oczek (22:13). W tym momencie było już właściwie po meczu. Najciekawszym akcentem drugiej połowy była fantastyczna wkrętka w wykonaniu Milosa Vujovicia z Czarnogóry, poza tym emocje były raczej stonowane. Wynik końcowy nie stanowił niespodzianki – Rosja vs. Czarnogóra – 28:21. Zawodnik meczu – Siergej Gorbok, strzelec 5 bramek.
– Dziękujemy Rosji za dobry mecz. My mieliśmy dzisiaj 5 kontuzjowanych zawodników, bardzo ważnych zawodników, więc nie graliśmy na maksimum naszych możliwości. Rosja wspięła się dziś na bardzo wysoki poziom, była od nas lepsza, życzymy jej powodzenia w kolejnej rundzie – podsumował dzisiejsze spotkanie Ljubomir Obradović. – Dzisiaj Rosjanie byli od lepsi. Mamy nadzieję, że następnym razem to my będziemy górą. Ten turniej to dla nas świetne doświadczenie. Gdyby nie kontuzjowani zawodnicy, zagralibyśmy jeszcze lepiej, jak chociażby w meczu z Danią – dodał skrzydłowy Mirko Radović.
– To nie było łatwe zwycięstwo dla nas. Musieliśmy grać, jakby to był nasza ostatni mecz, tym bardziej cieszy nas to zwycięstwo. Gramy dalej – skomentował Igor Soroka.
– Przygotowaliśmy się dobrze do meczu, wiedzieliśmy, że Czarnogóra ma bardzo dobrych młodych zawodników. Widzieliśmy ich mecz z Danią, zrobili na nas duże wrażenie. Dzisiaj nasze zwycięstwo zawdzięczamy świetnej defensywie, gratuluję moim zawodnikom. Dziękujemy drużynie Czarnogóry za dobry mecz, ona jest drużyną przyszłości – po czym dodał: – To nas ostatni dzień w Gdańsku. To bardzo piękne miasto. Korzystając z okazji, chcemy podziękować organizatorom i wolontariuszom, stworzyliście świetny turniej – na koniec grupowych zmagań podsumował trener rosyjskiej drużyny – Dmitrij Torgowanow.
Ostatni mecz mistrzostw Europy w Gdańsku rozegrały między sobą zespoły z Danii oraz Węgier. Obie ekipy miały już zapewniony awans do drugiej rundy, pozostało pytanie, z jaką ilością punktów. Odpowiedź znali kibice z Dani, którzy przyjechali wspierać swoją reprezentację.
– Wygra Dania! Mamy najlepszych piłkarzy, a atmosfera w Gdańsku jest bardzo fajna – zaś na pytanie, kogo uważają za najgroźniejszego z rywali, mieli chwilę zawahania – Francja i Hiszpania, oni są dobrzy, a no i może jeszcze Polska. Ostatnio zagrali dobry mecz z Francuzami.
Duńscy kibice byli najliczniejszą grupą fanów na stadionie, ich rodacy na boisku mogli czuć się jak u siebie w domu. A co do osądów – nie mylili się. Od początku spotkania widać było przewagę ich ulubieńców. Po 10 minutach prowadzili 5 bramkami (8:3). Szybkie akcje skrzydłami oraz wysoka gra w obronie sprawiały Węgrom wiele trudności. Drużyna Talanta Dujszebajewa grała bardzo nerwowo, przez co przytrafiały im się głupie błędy. Takie sytuacje bezwzględnie wykorzystywali Duńczycy. Momentami tablica wyników wskazywała aż na 8-bramkową różnicę. Duży udział w wypracowaniu tej przewagi miał niezastąpiony Mikkel Hansen, gole, asysty, wychodziło mu prawie wszystko. Na boisku widać było gołym okiem, kto dziś jest w lepszej formie. Po 30 minutach – 18:10 dla Danii.
Druga połowa rozpoczęła się od dwóch rzutów karnych dla Węgrów. Obydwie szanse zamienił na bramki młodziutki Peter Hornyak, dla którego były to pierwsze minuty na boisku podczas dzisiejszego spotkania. Na odpowiedź Duńczyków nie trzeba było długo czekać, szybko zrewanżowali się za utracone bramki i konsekwentnie utrzymywali sześcio-, ośmiopunktowe prowadzenie. A liczba bramek mogłaby być większa, gdyby nie dobra postawa węgierskiego golkipera Rolanda Miklera. Kibice zgromadzeni na trybunach Ergo Areny nie mogli się nudzić. Sama gra toczyła się niesamowicie dynamicznie, wciąż jednak Węgrzy nie mogli znaleźć sposobu na rywali. Szczególnie jeden z nich dość mocno uprzykrzał im życie – Mikkel Hansen, zdobywca 9 bramek i jednocześnie MVP całego spotkania. Wynik nie mógł być inny. Duńczycy zwyciężyli, 30:22.
– Oczywiście, cieszę się ze zwycięstwa, bo zagraliśmy naprawdę dobrze i w ataku, i w obronie. Mieliśmy dużo okazji do szybkich kontr. Przede wszystkim byliśmy skuteczni. Mamy teraz 4 punkty, zaczynamy kolejną rundę, mam nadzieję, że z meczu na mecz będziemy grać coraz lepiej – podsumował występ swojej drużyny trener Gudmundur Gudmundsson, a jego podopieczny, Jesper Noddesbo, zaznaczył: – Zagraliśmy skoncentrowanie przez całe 60 min. To główna przyczyna naszego zwycięstwa.
– Dania była dziś od nas w stu procentach lepsza, i to w każdym elemencie gry. Dla nas to dobra okazja, by wyciągnąć wnioski i poprawić się. Nasza gra nie zaskoczyła przeciwników, może to moja wina, jeśli chodzi o taktykę. Nie jesteśmy teraz na naszym najwyższym poziomie. 8 goli przewagi do przerwy to zdecydowanie za dużo. W drugiej połowie nie mieliśmy już jak nadrobić strat – skomentował porażkę trener Talant Dujszebajew.
– Ostatniego dnia testowaliśmy nową taktykę. Nie udało nam się, ale nie mogę winić jej za naszą porażkę. Mieliśmy swoje sytuacje, nie wykorzystywaliśmy wszystkich. Wszystkie błędy, które popełniliśmy, nie powinny mieć miejsca. To nie byliśmy prawdziwi my. Jesteśmy młodą drużyną, potrzebujemy trochę czasu. Musimy być także bardziej skoncentrowani i pewni siebie. Przyjechaliśmy tu po kwalifikację olimpijską i będziemy o nią walczyć do samego końca – zapewnił na koniec Rudolf Faluvegi.
Tym samym Gdańsk w świetnym stylu żegna się z mistrzostwami Europy. Dobra organizacja, pomocni wolontariusze, masa rozrywki dla kibiców, popisy cheerleaderek w czasie przerw i świetne widowiska sportowe – miasto-współgospodarz na najwyższym poziomie. Ale wszystko co dobre szybko się kończy. Na szczęście to jeszcze nie koniec emocji. Zawodnicy z Danii, Rosji oraz Węgier jadą do Wrocławia rywalizować w II rundzie zawodów, a tam już czekają na nich reprezentacje Hiszpanii, Niemiec oraz Szwecji.
Grupa 2.
lp. | Drużyna | pkt. | br. | Z-R-P |
1. | Dania | 4 | 61-47 | 2-0-0 |
2. | Hiszpania | 4 | 56-51 | 2-0-0 |
3. | Niemcy | 2 | 56-58 | 1-0-1 |
4. | Rosja | 2 | 52-57 | 1-0-1 |
5. | Szwecja | 0 | 48-51 | 0-0-2 |
6. | Węgry | 0 | 48-57 | 0-0-2 |
źródło zdjęcia: EHF