Francja ma majestatyczną Wieżę Eiffla, Niemcy twardą Angelę Merkel, Walia tajemniczą celtycką historię, a Portugalia zaś wytrawne wino Porto. Wszystkie te państwa zyskały niedawno coś jeszcze cenniejszego – cztery najlepsze reprezentacje Mistrzostw Europy 2016. W środę i czwartek, punktualnie o 21, rozegrane zostały półfinałowe mecze fazy pucharowej.
Ronaldo znów wielki
Portugalczycy z każdą minutą chcieli udowodnić, że to oni są faworytami, jednak ich przewaga zarysowywała się tylko minimalnie. Najpierw nieczysty strzał oddał Jao Mario. Uderzenie minęło słupek, a później, tuż pod koniec pierwszej części, Ronaldo uderzył głową ponad bramką. W 19. minucie innowacyjną strategią wykonywania rzutu rożnego wykazała się Walia. Płaskie podanie w okolicach jedenastki zostało zakończone niecelnym strzaołem Garetha Bale’a. Zawodnik Realu Madryt 3 minuty później miał kolejną sytuację. Kilkudziesięciometrowy rajd został zakończony strzałem, który wpadł w ręce portugalskiego bramkarza. Pierwsza połowa bez bramek.
50. minuta stała się negatywną wyrocznią dla niedoświadczonej na dużych imprezach Walii. Krótko rozegrany rzut rożny i dośrodkowanie w pole karne przyniosło niespodziewaną bramkę dla reprezentacji z Półwyspu Iberyjskiego. Cristiano Ronaldo wyskoczył w górę niczym tyczkarz i uderzył na tyle dokładnie, by bramkarz nie był w stanie zatrzymać lecącej w jego stronę piłki. Po zdobytej bramce, CR7 jak zwykle manifestował swoją siłę i potęgę, celebrując z całą drużyną. Portugalczycy poszli za ciosem, bo już trzy minuty później dobili Walijczyków. Strzał Ronaldo zza pola karnego był bardzo niedokładny, jednak został przecięty w jego końcowej fazie przez Naniego. Zawodnik Valencii zmylił bramkarza i zdobył kolejną bramkę na tych Mistrzostwach. Ataki Walii były dość niemrawe, dlatego efektywniejsi próbowali być Portugalczycy. W 63. minucie, nie kto inny jak Ronaldo, podszedł w charakterystyczny sposób, by wykonać rzut wolny. Chybił minimalnie. Portugalczycy nie zwalniali tempa i stwarzali kolejne sytuacje. Bramkarz Wyspiarzy był jednak na posterunku i pomógł drużynie przed utratą kolejnej bramki. Walia nie odpuszczała i odpowiadała pojedynczymi sytuacjami. Mecz zakończył się wynikiem 2:0 dla Portugalii.
Francja elegancja
Gospodarze turnieju ruszyli od razu z drugiego biegu. Pierwszą, naprawdę doskonałą sytuację, miał Antoine Griezmann, który zszedł na prawą nogę w polu karnym, mijając kolejnych obrońców, skutecznie znalazł miejsce na oddanie strzału, który został jednak obroniony przez Manuela Neuera.
Po tej akcji gospodarze wcisnęli hamulec bezpieczeństwa i oddali inicjatywę rywalom zza polskiej granicy. Niemcy za to nie zamierzali jechać na wstecznym biegu. W 14. minucie zdołali wypracować zespołową akcję, po której na wyżyny swoich umiejętności musiał wspiąć się Lloris. Emre Can uderzał z okolic szesnastego metra, jednak strzał został obroniony przez bramkarza reprezentacji Francji. Pod koniec pierwszej części, gdy wydawało się, że już nic nie może się stać, arbiter wskazał na wapno! Rzekome dotknięcie piłki ręką przez Bastiana Schweinsteigera zostało uznane jako przewinienie, dlatego też sędzia Rizzoli podyktował jedenastkę. Do piłki podszedł Griezmann. Zawodnik Atletico starannie ustawił piłkę i z zimną krwią pokonał Manuela Neuera, który nie wyczuł strzeleckich intencji rywala.
W 72. minucie stało się. Niemieckie marzenia o finale prysły. Pewnie jeszcze kilka miesięcy temu Joachim Loew snuł taktykę na EURO, leżąc gdzieś na podberlińskiej łące, jedząc niemieckie pierniki, myślał o finale i ostatecznym triumfie. Jego sen się nie ziścił, gdyż Griezmann strzelił drugą bramkę. A zaczęło się od niefrasobliwości obrońców. Piłkę przejął Pogba, zatańczył nad futbolówką, zaczarował ją, poruszał biodrami, po chwili jednak przypomniał sobie, że to nie dyskoteka, a półfinał ME i zwiódł rywala w kierunku linii końcowej. Dośrodkował. Piłkę wybił bramkarz niemieckiej reprezentacji. Dopadł do niej zawodnik Atletico i zmieścił piłkę, gdzieś pod nogami golkipera, zdobywając drugą bramkę.
Ucieszeni Francuzi głową byli już w hotelach, rozłożeni w fotelach z filiżanką kawy, przegryzając napój chrupiącymi, maślanymi croissantami. Ale Niemcy jakby się uwzięli i nie odpuszczali. Z akcji na akcje stawali się coraz groźniejsi. Duch na nowo się odrodził, ale ciążyła chyba nad nimi negatywna siła – fatum, gdyż szczęście omijało ich szerokim łukiem i szeptało „Do zobaczenia w Niemczech”.
Najbliżej było w 74. minucie. Kimmich zza pola karnego trafił w spojenie. Reprezentacja naszych zachodnich sąsiadów nie odpuszczała. Stwarzali sobie wiele okazji w samej końcówce, jednak albo na posterunku był Lloris, albo strzały były niecelne. Wiele stałych fragmentów gry przysporzyło problemów francuskiej defensywie. Obyło się jednak nawet bez honorowej bramki. Piłki w sieci nie umieścili Howedes czy chociażby Mustafi, którzy mieli swoje szanse po podniebnych pojedynkach o górne piłki. W rezultacie Francja wygrywa 2:0 z Niemcami, a ich gra stała się bardzo elegancka!
W finale zagrają więc reprezentacje Francji i Portugalii. Francuzi imponują spokojem i finezją, która z meczu na mecz osiąga wyższy poziom. Z kolei pogromcy Polaków – Portugalczycy – zachwycają skutecznością awansu do kolejnych faz. Mecz, jak całe Euro może być nieprzewidywalny, a rezultaty zaskakujące.