Gdzieś pomiędzy tańcem, muzyką, kolorowymi strojami, codziennym życiem i całą kulturą obejmującą flamenco, którego stolicą jest uchodząca za centrum andaluzyjskiego folkloru Sevilla, znajduje się Estadio Ramón Sánchez Pizjuán. To właśnie na tej arenie miejscowa drużyna podjęła ekipę z miasta o ezoterycznej nazwie Vila-real. Zawodnicy z prowincji pomarańczy znajdują się obecnie na czwartym miejscu w tabeli. Jedno oczko niżej plasuje się Sevilla, z kontuzjowanym Grzegorzem Krychowiakiem na czele.
Gospodarze potrzebowali niespełna dwudziestu trzech minut, by strzelić bramkę otwierającą widowisko. Dwójkowa, uporządkowana akcja została przypieczętowana przez Vicente Iborrę.
Sześć minut później gospodarze utracili prowadzenie. Wszystko zaczęło się od niedokładnego wybicia defensywy w kierunku bramki rywali, a później poszło jak po sznurku. Piłkę przejął jeden z zawodników Żółtej Łodzi Podwodnej. Kolejnym etapem tejże akcji było chwilowe holowanie piłki na prawej flance i dośrodkowanie w kierunku pola karnego. Tam piłka szczęśliwie dotarła do Cedrica Bakambu. Zawodnik pokonał bramkarza Sevilli po raz pierwszy, by jeszcze przed przerwą trafić drugi raz.
W 37. minucie do francuskiego zawodnika dotarło fantastyczne podanie tuż ponad obrońcami. Bakambu, będąc na czystej pozycji, uderzył bez zastanowienia. Precyzyjny wolej wyprowadził gości na jednobramkowe prowadzenie. Sergio Rico skapitulował.
Na początku drugiej połowy, sześć minut po wznowieniu, do siatki trafił Victor Ruiz. Szkoda tylko, że do swojej… Hiszpan ofiarnym wślizgiem próbował przeciąć podanie jednego z zawodników gospodarzy. Na tablicy wyników widniał remis.
65. minuta to sytuacja, której nie spodziewał się żaden z zawodników będących na murawie. Sam Jewhen Konoplanka mógł być zaskoczony, że piłka ułożyła się na jego stopie w tak perfekcyjny sposób. Uderzenie ze sporej odległości nie pozostawiło żadnych złudzeń – Ukrainiec wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie.
Druga żółta kartka, a w konsekwencji czerwona dla Evera Banegi nie była niebezpieczna w skutkach. Goście profesjonalnie radząc sobie z osłabieniem, wykonali kolejny krok w kierunku zwycięstwa i już w doliczonym czasie gry wbili ostatni gwóźdź do trumny sygnowanej nazwą Villarreal. Jose Antonio Reyes wykorzystał piłkę odbitą po strzale kolegi z drużyny, trafiając do siatki.
Sevilla pokonała rywala plasującego się wyżej w tabeli w bezpośrednim starciu, co gwarantuje wzrost morali zespołu, a także krok w kierunku wyższej lokaty. Mimo tego, że Palanganas nadal tracą pięć punktów, to ich postawa jest zaskakująco pozytywna i wskazuje na to, iż nie odpuszczają walki o jeszcze wyższe cele. Spotkanie było emocjonujące, a przewrotność meczowych losów świadczy o wysokim poziomie ciekawości starcia weekendu. Sevilla pragnie Ligi Mistrzów!
źródło grafiki: wikipedia.com