Zapraszam Was na nowy cykl, w którym w lekko satyryczny i ironiczny (czyli najprzyjemniejszy dla autora :)) sposób podsumowywać będę ostatnie wydarzenia w naszym kochanym kraju i poza jego granicami. Kolejne artykuły będą ukazywały się nieregularnie – zapewne wtedy, gdy będzie działo się coś ciekawego, lub po prostu coś mnie zdenerwuje czy w inny sposób przyciągnie moją uwagę (czyli gdy będzie mi się chciało pisać:)). Mam nadzieję, że moje prześmiewczo-dowcipne pióro się wam spodoba. 🙂
Kolejna grupa społeczna jest niezadowolona z miłościwie nam panującego rządu., wobec czego, jak to się mówi, wychodzi na ulice, w nadziei, że ktoś się przejmie ich sprzeciwem. Tym razem przyszła kolej na nauczycieli, którzy w strugach deszczu protestowali w Warszawie przeciwko reformie edukacji, polegającej jak na razie jedynie na likwidacji gimnazjów. Reszta jej założeń pozostaje nieznana. To także niepokoi nauczycieli; brak informacji wywołuje chaos, a jeszcze większy ma przynieść reforma, która, jak każda w naszym kraju, pisana jest na kolanie i bez myślenia przyszłościowego. Rząd twierdzi, że wszystkie tajemnice wyjaśnią się już 30 listopada, a cała rewolucja nie przewróci życia uczniów do góry nogami. To fakt, zapewne nadal będą musieli spędzać godziny nad produkcją ściąg… Swoją drogą, coś musi w tym być, że wszystkie protesty w ostatnich czasach odbywają się w strugach deszczu. Czyżby był to jakiś znak od niebios?
A propos niebios – ostatnio nasi główni suwereni (plus prezes Kaczyński) spędzają wyjątkowo dużo czasu, zamiast na pracy na rzecz Dobrej Zmiany, na różnego rodzaju mszach i uroczystościach. A to otwarcie Świątyni Opatrzności Bożej, a to 14. rocznica wyboru św.p. Lecha Kaczyńskiego na prezydenta Warszawy (swoją drogą, strach pomyśleć, co wymyślą za rok, w okrągłą, 15. rocznicę), a to uroczystości obwołania Jezusa Chrystusa Królem Polski (ciekawe, – kiedyś uważano, że wszelka władza ludzka pochodzi od Boga; czyżby teraz ta zależność miała ulec odwróceniu?). Dużo tego, oj dużo. Ktoś już gdzieś napisał, że politycy PIS-u najlepiej by zrobili, gdyby wykupili jakiś abonament w kwiaciarni, nie musieliby tak ciągle płacić za te wiązanki. Ale tak naprawdę to tu się nie ma z czego śmiać – to jest jednak ciężka praca, takie stanie nieruchomo godzinami, w zimnie, nierzadko w deszczu… A naród nie powinien narzekać – może jak rząd będzie się tyle modlił, to spłynie na niego jakieś wielkie oświecenie? I może pieniędzy na 500+ przybędzie, bo podobno już się kończą.
A co tam słychać u naszej opozycji? Otóż Platforma Obywatelska postanowiła przypomnieć wyborcom o swoim istnieniu i na wzór brytyjski stworzyła Gabinet Cieni. Co ciekawe, identyczna sytuacja miała miejsce za poprzednich rządów PiS, co w dalszej konsekwencji doprowadziło do przedterminowych wyborów. Teraz PO straszy PiS powtórką z rozrywki, na co ci straszą wyborców, że to tylko propagandowa sztuczka. Z tych strachów wyszło póki co jedno spotkanie, na którym Gabinet usiłował dojść ze sobą do ładu. Ale dokąd dojdą, to się jeszcze okaże. “Premierem w Cieniu”został Grzegorz Schetyna, który miał taki rozmach, że powołał aż 21 ministrów i jeszcze więcej wiceministrów. Wszyscy oni mają patrzeć na ręce swoim odpowiednikom w rządzie. Co jednak zrobią, jeśli zauważą na nich jakiś brud, nie wiadomo. W każdym razie jest czego się bać.
C.D.N.