Wrocław zadecydował – Hiszpanie i Niemcy grają o medale

wikimedia.com
wikimedia.com

W środę doszło do ostatnich rozstrzygnięć we Wrocławiu – zaskakującej wygranej Niemców i spodziewanej Hiszpanów. To właśnie ta dwójka pojechała do Krakowa walczyć o medale.

Węgrzy, którzy napsuli trochę krwi Hiszpanom w poprzednim spotkaniu, niewiele mieli do powiedzenia w starciu ze Szwedami. Na pierwszego gola, kibice musieli czekać cztery minuty, wtedy to do bramki trafił Timuzsin Schuch. Potem dwa razy pod rząd piłkę do bramki zapakował Jesper Konradsson. Od 14. minuty ukształtowała się nieznaczna przewaga podopiecznych Staffana Olsona, którą sukcesywnie powiększali. Jak zwykle bramkarz Szwedów zanotował świetne obrony, co znacznie podbudowało szwedzką ekipę. Na przerwę schodzili do szatni z wynikiem 10:7. Wskazywało to, że jeszcze może nawiązać się jakaś walka, jednak druga część spotkania okazała się decydująca. Przez pierwszych kilka minut Węgrzy zupełnie nie radzili sobie w ataku, a w bramce brylował Andersson. Przez kolejne 12 minut zdobyli jedynie… jedną bramkę! Ich niemoc przełamał Laszlo Nagy i trafił dwa razy pod rząd. Ostatecznie górą byli Szwedzi 22:14 i to oni na osłodę dopisali sobie dwa punkty do konta. MVP spotkania został Lukas Nillson, 19 latek trafił 5 razy na 7 prób.

Dużo ciekawiej rozpoczął się mecz o miejsca premiowane awansem do półfinałów – Niemcy kontra Duńczycy. Lepiej zaczęli ci drudzy, jednak nasi zachodni sąsiedzi nie zamierzali się poddać. Świetnie w bramce spisywał się Landin, a pierwsze wykluczenie w trzeciej minucie zebrał Mollgaard Jensen. Mimo to, Duńczycy poradzili sobie i zdobyli bramkę na 4:2, mając okazję nawet na podwyższenie po szybkim kontrataku, jednak w ostatniej chwili zatrzymali się i rozpoczęli atak pozycyjny, z którego niewiele wyszło. Potem nastąpił pewien przestój i zarówno jedni, jak i drudzy nie radzili sobie z wyprowadzeniem ataku. W trzynastej minucie to Niemcy wyszli na prowadzenie 6:5. Wówczas ciężar gry, jak na lidera przystało wziął na siebie Hansen. Potem wspomogli go jeszcze Damgaard Nielsen i Eggert Magnussen. Na przerwę Duńczycy schodzili z wynikiem 15:14. Po niej jednak, w mecz lepiej weszli Niemcy i zdobyli trzy gole pod rząd. Wtedy jednak podopieczni trenera Gudmundssona zebrali się po raz kolejny do walki i pojawiła się zarówno seria błędów, jak i bramek. Jedni i drudzy walczyli niesamowicie i kiedy w 53. minucie było 23:21, można było obstawiać, że zawodnicy z Danii nie oddadzą zwycięstwa. Jednak to 23. trafienie było ostatnim w tym meczu dla nich, a niemożliwego dokonali nasi zachodni sąsiedzi, którzy 4 razy trafili w ostatnich minutach i to oni cieszyli się z triumfu oraz awansu do półfinału. Dania miała jeszcze matematyczne szanse na przejście dalej, jednak wiedzieli, że Hiszpanie nie powinni przegrać z Rosją i powoli musieli pogodzić się z sytuacją. MVP spotkania na pocieszenie został Hansen, który zaliczył 7 bramek na 11 rzutów, co dało mu 64 % skuteczność.

Hiszpanie na mecz z Rosjanami wyszli zmotywowani jeszcze bardziej. Wiedzieli, że mają szansę i  nie chcieli oddać swojego miejsca do Krakowa Duńczykom. Jednak nie do końca się to udało, przynajmniej jeśli chodzi o początek. Kibice czekali 4 minuty na pierwszą bramkę, którą zdobył Dibirow. W 6. minucie było nawet 0:3! Dopiero wtedy Hiszpanie zaczęli trafiać i wyszli nawet na prowadzenie 4:3. Jednak Rosjanie się nie poddali i wciąż odskakiwali na 1 lub 2 bramki przewagi. Z gry wykluczony został Morros, a kilka minut później Rivera nie wykorzystał jednego karnego, by następne dwa już trafić bezbłędnie. Rosjanie mogli schodzić na przerwę z dwubramkową przewagą, jednak Soroka nie wykorzystał rzutu z 7. metrów i ostatecznie, choć oczywiście niespodziewanie, reprezentacja Rosji wygrywała na półmetku 12:11. Po powrocie na parkiet Hiszpanie zupełnie inaczej zaczęli grać, co dało im w 39. minucie 3 bramki przewagi. Na 10 minut  przed końcem wydawało się, że będzie to gładkie zwycięstwo, po powrocie na właściwe tory przez podopiecznych trenera Cadenasa. Jednak Rosjanie się nie poddali i z wyniku 23:18 zrobiło się 24:22, co dawało jeszcze nadzieję Sbornej. Ostatecznie nie udało się dogonić już przeciwników z braku czasu i musieli oni uznać wyższość hiszpańskiej ekipy. Co warto wspomnieć w tym meczu mało było wykluczeń – dwie po stronie Hiszpanów i trzy Rosjan.

Podsumowując drugą fazę tych ME we Wrocławiu – było ciekawie. Z całą pewnością zaskoczeniem jest awans Niemców, a brak Duńczyków w półfinale. Przeszli oni przecież jak burza przez grupę w Gdańsku i wydawało się, że nic ich nie powstrzyma. Jednak na ich drodze stanęli najpierw Szwedzi, którzy zremisowali z nimi, a potem Niemcy. Rosjanie i Węgrzy mieli szansę by coś namieszać w układzie tabeli, jednak nic z tego nie wyszło i zaprezentowali się przeciętnie. Dobitnie podsumował to trener Dujszebajew, który powiedział, że gdyby był japońskim trenerem, popełniłby Harakiri.

Do Wrocławia zjeżdżają teraz gwiazdy – Polacy oraz Francuzi, którzy dołączą do Duńczyków i Szwedów. Zamiast grać o finał i 3. miejsce, będą musieli zmierzyć się z walką o 5. i 7. lokatę.

Comments

  • No comments yet.
  • Add a comment

    Wrocław zadecydował – Hiszpanie i Niemcy grają o medale

    wikimedia.com
    wikimedia.com

    W środę doszło do ostatnich rozstrzygnięć we Wrocławiu – zaskakującej wygranej Niemców i spodziewanej Hiszpanów. To właśnie ta dwójka pojechała do Krakowa walczyć o medale.

    Węgrzy, którzy napsuli trochę krwi Hiszpanom w poprzednim spotkaniu, niewiele mieli do powiedzenia w starciu ze Szwedami. Na pierwszego gola, kibice musieli czekać cztery minuty, wtedy to do bramki trafił Timuzsin Schuch. Potem dwa razy pod rząd piłkę do bramki zapakował Jesper Konradsson. Od 14. minuty ukształtowała się nieznaczna przewaga podopiecznych Staffana Olsona, którą sukcesywnie powiększali. Jak zwykle bramkarz Szwedów zanotował świetne obrony, co znacznie podbudowało szwedzką ekipę. Na przerwę schodzili do szatni z wynikiem 10:7. Wskazywało to, że jeszcze może nawiązać się jakaś walka, jednak druga część spotkania okazała się decydująca. Przez pierwszych kilka minut Węgrzy zupełnie nie radzili sobie w ataku, a w bramce brylował Andersson. Przez kolejne 12 minut zdobyli jedynie… jedną bramkę! Ich niemoc przełamał Laszlo Nagy i trafił dwa razy pod rząd. Ostatecznie górą byli Szwedzi 22:14 i to oni na osłodę dopisali sobie dwa punkty do konta. MVP spotkania został Lukas Nillson, 19 latek trafił 5 razy na 7 prób.

    Dużo ciekawiej rozpoczął się mecz o miejsca premiowane awansem do półfinałów – Niemcy kontra Duńczycy. Lepiej zaczęli ci drudzy, jednak nasi zachodni sąsiedzi nie zamierzali się poddać. Świetnie w bramce spisywał się Landin, a pierwsze wykluczenie w trzeciej minucie zebrał Mollgaard Jensen. Mimo to, Duńczycy poradzili sobie i zdobyli bramkę na 4:2, mając okazję nawet na podwyższenie po szybkim kontrataku, jednak w ostatniej chwili zatrzymali się i rozpoczęli atak pozycyjny, z którego niewiele wyszło. Potem nastąpił pewien przestój i zarówno jedni, jak i drudzy nie radzili sobie z wyprowadzeniem ataku. W trzynastej minucie to Niemcy wyszli na prowadzenie 6:5. Wówczas ciężar gry, jak na lidera przystało wziął na siebie Hansen. Potem wspomogli go jeszcze Damgaard Nielsen i Eggert Magnussen. Na przerwę Duńczycy schodzili z wynikiem 15:14. Po niej jednak, w mecz lepiej weszli Niemcy i zdobyli trzy gole pod rząd. Wtedy jednak podopieczni trenera Gudmundssona zebrali się po raz kolejny do walki i pojawiła się zarówno seria błędów, jak i bramek. Jedni i drudzy walczyli niesamowicie i kiedy w 53. minucie było 23:21, można było obstawiać, że zawodnicy z Danii nie oddadzą zwycięstwa. Jednak to 23. trafienie było ostatnim w tym meczu dla nich, a niemożliwego dokonali nasi zachodni sąsiedzi, którzy 4 razy trafili w ostatnich minutach i to oni cieszyli się z triumfu oraz awansu do półfinału. Dania miała jeszcze matematyczne szanse na przejście dalej, jednak wiedzieli, że Hiszpanie nie powinni przegrać z Rosją i powoli musieli pogodzić się z sytuacją. MVP spotkania na pocieszenie został Hansen, który zaliczył 7 bramek na 11 rzutów, co dało mu 64 % skuteczność.

    Hiszpanie na mecz z Rosjanami wyszli zmotywowani jeszcze bardziej. Wiedzieli, że mają szansę i  nie chcieli oddać swojego miejsca do Krakowa Duńczykom. Jednak nie do końca się to udało, przynajmniej jeśli chodzi o początek. Kibice czekali 4 minuty na pierwszą bramkę, którą zdobył Dibirow. W 6. minucie było nawet 0:3! Dopiero wtedy Hiszpanie zaczęli trafiać i wyszli nawet na prowadzenie 4:3. Jednak Rosjanie się nie poddali i wciąż odskakiwali na 1 lub 2 bramki przewagi. Z gry wykluczony został Morros, a kilka minut później Rivera nie wykorzystał jednego karnego, by następne dwa już trafić bezbłędnie. Rosjanie mogli schodzić na przerwę z dwubramkową przewagą, jednak Soroka nie wykorzystał rzutu z 7. metrów i ostatecznie, choć oczywiście niespodziewanie, reprezentacja Rosji wygrywała na półmetku 12:11. Po powrocie na parkiet Hiszpanie zupełnie inaczej zaczęli grać, co dało im w 39. minucie 3 bramki przewagi. Na 10 minut  przed końcem wydawało się, że będzie to gładkie zwycięstwo, po powrocie na właściwe tory przez podopiecznych trenera Cadenasa. Jednak Rosjanie się nie poddali i z wyniku 23:18 zrobiło się 24:22, co dawało jeszcze nadzieję Sbornej. Ostatecznie nie udało się dogonić już przeciwników z braku czasu i musieli oni uznać wyższość hiszpańskiej ekipy. Co warto wspomnieć w tym meczu mało było wykluczeń – dwie po stronie Hiszpanów i trzy Rosjan.

    Podsumowując drugą fazę tych ME we Wrocławiu – było ciekawie. Z całą pewnością zaskoczeniem jest awans Niemców, a brak Duńczyków w półfinale. Przeszli oni przecież jak burza przez grupę w Gdańsku i wydawało się, że nic ich nie powstrzyma. Jednak na ich drodze stanęli najpierw Szwedzi, którzy zremisowali z nimi, a potem Niemcy. Rosjanie i Węgrzy mieli szansę by coś namieszać w układzie tabeli, jednak nic z tego nie wyszło i zaprezentowali się przeciętnie. Dobitnie podsumował to trener Dujszebajew, który powiedział, że gdyby był japońskim trenerem, popełniłby Harakiri.

    Do Wrocławia zjeżdżają teraz gwiazdy – Polacy oraz Francuzi, którzy dołączą do Duńczyków i Szwedów. Zamiast grać o finał i 3. miejsce, będą musieli zmierzyć się z walką o 5. i 7. lokatę.

    Comments

  • No comments yet.
  • Add a comment