Alejandro González Iñárritu rok temu zachwycił widzów i krytyków swoim „Birdmanem”, minął zaledwie rok, a meksykański reżyser uraczył nas kolejnym dziełem „Zjawa”. Jest to dramat przygodowy z Leonardo DiCaprio w roli głównej. Inspirowany prawdziwymi wydarzeniami.
Akcja rozgrywa się w 1823 roku w stanie Wyoming. Hugh Glass (Leonardo DiCaprio) jest doświadczonym traperem i przewodnikiem, który wraz ze swoim synem eskortuje grupę innych traperów przez ośnieżone leśne tereny. Główny bohater w trakcie wyprawy zostaje zaatakowany przez niedźwiedzia grizzly. Mężczyzna uchodzi z życiem, jednak jego obrażenia są tak dotkliwe, że nie jest on w stanie poruszać się o własnych siłach. Jeden z jego współtowarzyszy, John Fitzgerald (Tom Hardy) uznaje, iż transport chorego spowolni ucieczkę przed Indianami i postanawia pozbyć się rannego.
W „Birdmanie” Iñárritu opowiadał o próbie przetrwania artysty w świecie popkultury, w „Zjawie” o próbie przetrwania człowieka w świecie natury. Jest to czysty przykład tzw. survival-movie. Zarówno protagonista jak i antagonista walczą o życie na swój sposób. Hugh Glass, aby przeżyć w dziczy żywi się surowym mięsem, sam opatruje bardzo dotkliwe rany, ukrywa się przed Indianami. John Fitzgerald, aby przetrwać ucieka się do zbrodni, oszustwa. Świat „Zjawy” jest wyraźną interpretacją filozofii Fryderyka Nietche,vwg której przetrwają tylko najsilniejsi. Film od pierwszej sekundy epatuje naturalizmem – wszystko jest brudne, prymitywne, dzikie, odpychające, nie brakuje też okrutnych i brutalnych scen przemocy.
Historia jest prosta – to typowe survival-movie połączone z kinem zemsty. Dużo ważniejsze są tutaj emocje i oprawa audiowizualna. W trakcie seansu Iñárritu potęguje poczucie zagrożenia i niepewności. Niebezpieczeństwo czyha wszędzie, bohaterowie w każdej chwili mogą zostać zaatakowani. Sceny akcji są realistyczne, dynamiczne, krwawe i trzymające w napięciu. Krzywdy jakich doznaje bohater są bardzo drastyczne i sugestywne, boli na sam widok.
Leonardo DiCaprio po licznych rolach wygadanych, cynicznych, romantycznych, ludzi z ambicjami zagrał kompletnie kogoś innego. Jako Hugh Glass jest bardziej powściągliwy, ponury, cichy. Jest to rola zdecydowanie bardziej fizyczna, wiele akcji wykonywanych przez jego postać jest autentyczna (sceny kaskaderskie, jedzenie surowego mięsa). Aktor w nienachalny sposób wykazuje skrajnie silne emocje. Świetnie zagrał też Tom Hardy, który tym razem wystąpił w roli negatywnej. Jako John Fitzgerald jest agresywny, wulgarny, odpychający a przy tym bardzo wiarygodny.
Zdecydowanie najmocniejszą stroną „Zjawy” jest strona techniczna. Film zrealizowany został obłędnie – Emmanuel Lubezki ponownie żongluje kamerą na prawo i lewo, wiele scen (jak chociażby emocjonujące starcie z niedźwiedziem) zostało nakręconych w jednym, długim i dynamicznym ujęciu. Zrezygnowano ze sztucznego światła dla większej wiarygodności. Świat, który przemierza główny bohater jest zarówno piękny jak i straszny. Las tak sugestywnie został skadrowany, że przeraża bardziej niż niejeden horror. Każde ujęcie stanowi piękny obraz, który można sobie wydrukować i powiesić na ścianie. Wrażenia w odbiorze filmu potęguje także skromna, przygnębiająca i bardzo niepokojąca muzyka Ryûichi Sakamoto. Wszystko to tworzy niezwykłą, oniryczną atmosferę rodem z sennego koszmaru. Warto też wspomnieć o efektach specjalnych, zastosowane zostały subtelnie, jednak swoją jakością przebijają większość blockbusterów. Film może pochwalić się najbardziej realistycznie wygenerowanymi komputerowo zwierzętami.
„Zjawa” mimo pewnej symboliki poukrywanej tu i tam, nie jest produkcją zmuszającą do głębokich, filozoficznych refleksji. To przede wszystkim bardzo surowy i okrutny obraz mroczniejszej natury człowieka. Świetne, niepokojące i mrożące w krew w żyłach kino przygodowe z elementami kina zemsty.
Alejandro González Iñárritu rok temu zachwycił widzów i krytyków swoim „Birdmanem”, minął zaledwie rok, a meksykański reżyser uraczył nas kolejnym dziełem „Zjawa”. Jest to dramat przygodowy z Leonardo DiCaprio w roli głównej. Inspirowany prawdziwymi wydarzeniami.
Akcja rozgrywa się w 1823 roku w stanie Wyoming. Hugh Glass (Leonardo DiCaprio) jest doświadczonym traperem i przewodnikiem, który wraz ze swoim synem eskortuje grupę innych traperów przez ośnieżone leśne tereny. Główny bohater w trakcie wyprawy zostaje zaatakowany przez niedźwiedzia grizzly. Mężczyzna uchodzi z życiem, jednak jego obrażenia są tak dotkliwe, że nie jest on w stanie poruszać się o własnych siłach. Jeden z jego współtowarzyszy, John Fitzgerald (Tom Hardy) uznaje, iż transport chorego spowolni ucieczkę przed Indianami i postanawia pozbyć się rannego.
W „Birdmanie” Iñárritu opowiadał o próbie przetrwania artysty w świecie popkultury, w „Zjawie” o próbie przetrwania człowieka w świecie natury. Jest to czysty przykład tzw. survival-movie. Zarówno protagonista jak i antagonista walczą o życie na swój sposób. Hugh Glass, aby przeżyć w dziczy żywi się surowym mięsem, sam opatruje bardzo dotkliwe rany, ukrywa się przed Indianami. John Fitzgerald, aby przetrwać ucieka się do zbrodni, oszustwa. Świat „Zjawy” jest wyraźną interpretacją filozofii Fryderyka Nietche,vwg której przetrwają tylko najsilniejsi. Film od pierwszej sekundy epatuje naturalizmem – wszystko jest brudne, prymitywne, dzikie, odpychające, nie brakuje też okrutnych i brutalnych scen przemocy.
Historia jest prosta – to typowe survival-movie połączone z kinem zemsty. Dużo ważniejsze są tutaj emocje i oprawa audiowizualna. W trakcie seansu Iñárritu potęguje poczucie zagrożenia i niepewności. Niebezpieczeństwo czyha wszędzie, bohaterowie w każdej chwili mogą zostać zaatakowani. Sceny akcji są realistyczne, dynamiczne, krwawe i trzymające w napięciu. Krzywdy jakich doznaje bohater są bardzo drastyczne i sugestywne, boli na sam widok.
Leonardo DiCaprio po licznych rolach wygadanych, cynicznych, romantycznych, ludzi z ambicjami zagrał kompletnie kogoś innego. Jako Hugh Glass jest bardziej powściągliwy, ponury, cichy. Jest to rola zdecydowanie bardziej fizyczna, wiele akcji wykonywanych przez jego postać jest autentyczna (sceny kaskaderskie, jedzenie surowego mięsa). Aktor w nienachalny sposób wykazuje skrajnie silne emocje. Świetnie zagrał też Tom Hardy, który tym razem wystąpił w roli negatywnej. Jako John Fitzgerald jest agresywny, wulgarny, odpychający a przy tym bardzo wiarygodny.
Zdecydowanie najmocniejszą stroną „Zjawy” jest strona techniczna. Film zrealizowany został obłędnie – Emmanuel Lubezki ponownie żongluje kamerą na prawo i lewo, wiele scen (jak chociażby emocjonujące starcie z niedźwiedziem) zostało nakręconych w jednym, długim i dynamicznym ujęciu. Zrezygnowano ze sztucznego światła dla większej wiarygodności. Świat, który przemierza główny bohater jest zarówno piękny jak i straszny. Las tak sugestywnie został skadrowany, że przeraża bardziej niż niejeden horror. Każde ujęcie stanowi piękny obraz, który można sobie wydrukować i powiesić na ścianie. Wrażenia w odbiorze filmu potęguje także skromna, przygnębiająca i bardzo niepokojąca muzyka Ryûichi Sakamoto. Wszystko to tworzy niezwykłą, oniryczną atmosferę rodem z sennego koszmaru. Warto też wspomnieć o efektach specjalnych, zastosowane zostały subtelnie, jednak swoją jakością przebijają większość blockbusterów. Film może pochwalić się najbardziej realistycznie wygenerowanymi komputerowo zwierzętami.
„Zjawa” mimo pewnej symboliki poukrywanej tu i tam, nie jest produkcją zmuszającą do głębokich, filozoficznych refleksji. To przede wszystkim bardzo surowy i okrutny obraz mroczniejszej natury człowieka. Świetne, niepokojące i mrożące w krew w żyłach kino przygodowe z elementami kina zemsty.